MV Bembridge

Odbudowa Sediny, renowacje budynków, itp.
Awatar użytkownika
Kropka
Posty: 752
Rejestracja: 30 wrz 2007, o 19:34
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Kropka » 20 lut 2009, o 16:50

Szkoda, ale trudno jeżeli miałoby się to wiązać z niebezpieczenstwem, to poczekamy jeszcze trochę, żeby zobaczyć MV Bembridge.
szwed
Posty: 21
Rejestracja: 14 wrz 2008, o 10:26

Postautor: szwed » 20 lut 2009, o 18:37

kropko oczywiście poczekamy . najważniejsze że szczęśliwie dotarli do szczecina .a nasz zahuś niech teraz odpoczywa i się kuruje bo pogoda dała mu się w znaki .
rafał ,teraz dobra herbata z wkładką i do porządnego łóżka niech rodzinka też ma coś z ciebie .
Awatar użytkownika
wraga
Posty: 1336
Rejestracja: 23 gru 2004, o 13:18
Lokalizacja: najpierw Falkenburg, potem Szczecin - Wussower Str., a teraz Am Bültpohl
Kontakt:

Postautor: wraga » 20 lut 2009, o 20:04

Awatar użytkownika
MilaRS
Posty: 261
Rejestracja: 27 maja 2008, o 08:53
Lokalizacja: Klęskowo / Hökendorf
Kontakt:

Postautor: MilaRS » 20 lut 2009, o 20:54

Panie Rafale, za całą akcję wielki ukłon w Pana stronę! Cieszę się, że Bembridge jest już w Szczecinie. Życzę powodzenia przy remoncie.
:D
http://www.prawobrzeze.eu
http://kastamajowe.xt.pl
Awatar użytkownika
Lazi
Posty: 1342
Rejestracja: 18 sty 2005, o 13:41
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Lazi » 20 lut 2009, o 21:33

MilaRS pisze:Życzę powodzenia przy remoncie.
:D
Żeby się nie okazało, że przyholowanie to dopiero początek wieeeeelkiej pracy :) Powodzenia!
Bono
Posty: 23
Rejestracja: 5 sty 2005, o 11:06

Postautor: Bono » 20 lut 2009, o 23:53

Miejmy nadzieje, ze stara dobra nitowana konstrukcja jest w dobrym stanie...ze starym statkiem jak ze starym samochodem :) sprawia niespodzianki :wink: trzymamy kciuki za pomyslna odbudowe!
Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Postautor: Busol » 21 lut 2009, o 09:19

przy tej okazji chciałem podziękować wszystkimfachowcom którzy wpowiadają sie w tym wątku. Dla mnie szczura lądowego to ciekawe dowiedziec sie o AIS czy procedurze holowania z postów osób znających sie na temacie :)
Zapraszam na TrocheInaczej.pl.
"Niemcy kiedyś byli źli, a teraz są dobrzy. Ktoś mi tak opowiadał". Franek Bis.
Awatar użytkownika
Yossarian
Posty: 880
Rejestracja: 26 cze 2004, o 21:36
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Yossarian » 21 lut 2009, o 10:42

Zdrowia, zdrowia dla organizatora, Urody dla staruszki. Dobrze że już bezpiecznie w swoim nowym porcie, niech przynosi sławę firmie a miastu... no właśnie
Ciągle kołacze mi myśl. Mamy statek Ładoga, teraz Bembridge, oba zbudowane w stoczniach gdzieś daleko od Szczecina, oba bez koligacji z Naszym miastem. Wspaniałe jest to, że są tacy ludzie jak Zahuś co robią coś nie tylko dla swojej firmy i własnego powodzenia, ale i dla miasta, ale to są prywatne inicjatywy w celu podtrzymania morskich/portowych/stoczniowych tradycji Naszego miasta.
Zastanawiam się gdzie są jednostki, które były związane ze Szczecinem - Sołdek, Stettin, Maciejewicz (pytanie retoryczne)...
Szkoda że nie dbamy o swoje. :oops:
To tak jakby pracownik firmy Adidass przyszedł do pracy w butach Pumy :twisted:
Ostatnio zmieniony 21 lut 2009, o 11:53 przez Yossarian, łącznie zmieniany 1 raz.
[url=http://picasaweb.google.com/yossarian67]Szczecinianin z urodzenia i przekonania[/url]
Awatar użytkownika
Aygon
Posty: 2440
Rejestracja: 17 cze 2004, o 23:07
Lokalizacja: Stettin Hökendorf

Postautor: Aygon » 21 lut 2009, o 11:50

Ciekawe co zostało po "Dianie"
W 1961 roku statek stracił klasę PRS i został przeholowany najpierw do Lubiewa, później zaś morzem i Wisłą na Zalew Zegrzyński w rejon Warszawy. Przez wiele lat był wykorzystywany jako restauracja kategorii "S". Jak napisał w opracowaniu Ziemowit Sokołowski, "potem został zdegradowany do roli hotelu robotniczego. Obecnie jest już chyba wrakiem".
Zweckverband fur Gross Stettin
GG:1237155
[url=http://www.prawobrzeze.org/galeria]galeria przedwojennego prawobrzeża[/url]
BUCHHEIDE VEREIN
Awatar użytkownika
wraga
Posty: 1336
Rejestracja: 23 gru 2004, o 13:18
Lokalizacja: najpierw Falkenburg, potem Szczecin - Wussower Str., a teraz Am Bültpohl
Kontakt:

Postautor: wraga » 21 lut 2009, o 12:09

Aygon pisze:Ciekawe co zostało po "Dianie"
W 1961 roku statek stracił klasę PRS i został przeholowany najpierw do Lubiewa, później zaś morzem i Wisłą na Zalew Zegrzyński w rejon Warszawy. Przez wiele lat był wykorzystywany jako restauracja kategorii "S". Jak napisał w opracowaniu Ziemowit Sokołowski, "potem został zdegradowany do roli hotelu robotniczego. Obecnie jest już chyba wrakiem".
Jeżeli to ten sam statek to pocięty na złom w 1988 r.
Awatar użytkownika
Zahuś
MV Bembridge
Posty: 342
Rejestracja: 10 kwie 2005, o 23:31
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Witam Wszystkich, już je

Postautor: Zahuś » 21 lut 2009, o 12:42

Witam wszystkich! Najpierw pragnę Wam bardzo serdecznie podziękować za Wasze wsparcie. Z przyjemnością czytałem wszystkie Wasze posty. Podtrzymywały mnie na duchu i dodawały mi sił w chwilach zwątpienia czy to wszystko się uda. Miałem wielokrotnie wrażenie że to całe zadanie mnie przerasta ale Kapitan Argusa Pan Janusz Kwiatkowski jak i cała załoga zawsze potrafili mnie postawić na nogi. Generalnie morze Północne było dla nas bardzo wyrozumiałe. Tylko raz trafiliśmy w rejon mocnych wiatrów - siła dochodziła do 7 B a przez jakieś 20 minut nawet 8 B. Prognoza mówiła o max 4 - czyli tyle ile wg. rzeczoznawcy statek mógł bezpiecznie wytrzymać. Ale na pełnym morzu wszystko się może zdarzyć. Mieliśmy do wyboru albo schronić się w bezpiecznym najbliższym porcie płynąc z prędkością max 2 węzłów przez ponad 10 godzin lub płynąć dalej mając wiatr od dziobu i dopłynąć do w miarę osłoniętego odcinak trasy z prędkością 3-4 węzły już w sumie niedaleko do wejścia do Kanału Kilońskiego. Decyzja była prosta do podjęcia. Choć płynęliśmy blisko brzegu to schronienie się do najbliższego bezpiecznego portu było trudniejsze jak kontynuowanie podróży. Argus tańczył na falach uderzając co chwila swoim potężnym dziobem lub dnem o fale. Przechylał się na obie burty gwałtownie ale to bardzo dzielna jednostka. Nie raz zaliczył nie tylko max 12 B ale i wg. kalkulacji nawet 14. Ale nie o Argusa czy nas się baliśmy ale o Bembridge. A ona nic. Dziób nurzał się w falach ale nie za mocno - jednak hol go stabilizował. Kadłub Bembridge też nie przechylał się za mocno na obie burty - max 3-5 stopni. Cała załoga była pod wrażeniem [precyzyjnej konstrukcji jej kadłuba odpornej na fale Morza Północnego. Kiedy wzięliśmy pilota w Kanale Kilońskim to miałem już ulgę. W kanale kilońskim wszedłem na Bembridge. Już oczyma wyobraźni widziadłem walający się sprzęt po korytarzach i porozbijane szyby i drzwi. A tu .... nic. No dosłownie nic. Nawet solniczka którą postawiłem na śliskim lakierowanym blacie w barze w salonie na rufie stała na swoim miejscu!!! Tak jakby stary statek chciał powiedzieć - pchi ... taki sztorm - to nie sztorm dla mnie. Morze Bałtyckie było dla nas równie przychylne - było prawie jak stół. Wszyscy mi powiedzieli że o tej porze roku stan Morza Północnego i Bałtyckiego jakie my mieliśmy jest praktycznie nieosiągalny. Jak jedno Morze jest spokojne to drugie odbija sobie spokój pierwszego z ogromną nawiązką. A tu nic. Tak jakby oba Morza powiedziały tak - Ok Babciu - odpuszczamy Ci - dopłyń cało i bezpiecznie do Polski. Już dość starych wraków spoczywa pod naszymi falami. Oj Zahuś więcej szczęścia jak rozumu. Tak to się w moim życiu jakoś układa. Doszliśmy do Świnoujścia wieczorem w czwartek. Nie ma szans iść po ciemku przez Kanał i Zalew. To by było zbyt niebezpieczne. I dlatego wiedząc o oblodzeniu tych akwenów czekaliśmy do rana. Już wiecie o problemach z widocznością. Ruszyliśmy wczoraj o 10:00. Na czele był Fairplay XI. A tam mój kolega jako Pilot ze szkolnej ławy w WSM - Tomek Mossur, którego zwaliśmy w Szkole Mohunem. Czy mogłem marzyć o kimś innym jako pilocie. Spisał się na medal. Tam gdzie był duży lód zwalnialiśmy do 1 węzła a tam gdzie można było dołożyć to szliśmy nawet 6 węzłów. Na rufie dla asysty drugi holownik Fairplaya. Ale daliśmy radę. Niestety już na wyjściu ze Świnoujścia przy główkach trafiły nas ogromne tafle lodu. Gruby lód dał nam radę - jedno precyzyjne uderzenie w niechlujnie przyspawane ucho na dziobie wbija je do środka. My o tym nie wiemy. Na prawej burcie cieknie kadłub - nie mocno - tam gdzie przyspawane są te nieszczęsne trójkątny od odciętego wejścia i pomostu. Całe szczęście że to zrobiliśmy w UK. Przy dużych falach pomost został by wyrwany i Bembridge by utonęła w ciągu max 20 minut. Nic nie bylibyśmy w stanie zrobić. Jego odcięcie spowodowało że fale swobodnie i bez oporu przemykały się pomiędzy tymi konstrukcjami. Ale ciekło. Nie dużo. Mieliśmy na rufie pracujący agregat prądotwórczy. Cieknącą wodę zbieraliśmy wiadrami nin stop i wlewaliśmy do tylnej lewej zenzy a stamtąd była odpompowywana na bieżąco pompą zanurzeniową o wydolności 7000 l na h. Tu problem był rozwiązany - w tym miejscu non stop działali dwaj moi koledzy z firmy Kamil Hajduk i Marcin Figlak. Dzielnie się spisywali. Ja co godzinę sprawdzałem wszystkie zbiorniki denne. Nagle słyszę w dziobowym zbiorniku który się znajdował zaraz za skrajnie dziobowym fore peakiem lecącą wodę. Nie dużo ale widzę że leci wywierconego otworu - prawdopodobnie używanego kiedyś dla jakiś kabli elektrycznych. O rany myślę to oznacza tylko jedno w forepeaku mamy od cholery wody. Natychmiast ogłaszam alarm. Na pokładzie była już przygotowana pompa spalinowa o ogromnej mocy - 800 l na minutę. Otwieram zabezpieczony na morsko właz forepeaku. O rany woda już w połowie 4 piętrowego pomieszczenia. Wrzucamy rurę ssąca. Lecę do pompy. O rany!!! Ja nigdy w życiu nie odpalałem takiej pompy! Ale Honda poznakowała urządzenie. właściwie - na chłopski rozum podłączamy węże. Odpalamy - rusza za pierwszym pociągnięciem. Ale nie pompuje!!! Czytamy dalej instrukcję. Nie może pracować na sucho - ale jak ją zalać. Wyłączamy. OK jest wlew wody. Marcin biegnie już z wiaderkiem wody. Zalewamy. Odpalamy. Wąż wylotowy - typowy strażacki - wypełnia sie powietrzem ale woda nie leci. O rany co tu robić! A wody przybywa. Panika? Nie nie ma na to miejsca. Na Fairplay XI nikt nie wie co się u nas dzieje - ani Kapitan ani Pilot nic nie wiedzą. Gdyny się dowiedzieli od razu by nas przeholowali na najpłytsze miejsce i nie kontynuowali by podróży. Nie ma czasu. Dawajcie tą pompę. Wchodzę do forepeaku. Chłopaki podają mi pompę. Myślę sobie - może na pokładzie pompa nie może wyciągnąć tak wysokiego słupa wody. Odpalam pod pokładem dziobu pompę. Hurrra!!! Leci woda. Jesteśmy uratowani. Woda zaczyna ubywać. Kamień z serca. Gdy już jest odpompowana duża jej ilość i widać już pomieszczenie na dnie forepeaku wchodzę i wyłączam pompę. Leci na górę na pokład. A ja proszę o szmaty i karton pianki. Wpycham szmaty i brezenty w 3 dziury widoczne przy wgniecionym okuciu. Woda leci już dużo wolniej. Na całość ląduje 8 pianek montażowych. Leci ale sytuacja jest opanowana. Pompa chodzi na pokładzie już tylko około 30 minut na całą godzinę. Daliśmy radę. Zaczyna mi się mocno kręcić w głowie. Nie mam prawie siły wchodzić po drabince. To spaliny w Forepeaku. W końcu z dużą pomocą Kamila i Marcina udaje mi się wyjść na pokład. Siadam i sie wietrzę. Nie jestem w stanie ustać na nogach. Po 20 minutach już jest OK. Jestem zmuszony odwołać pardę i postój na Wałach. Jest za późno i niebezpiecznie. Po ciemku nikt nie pozwoli odholować Bembridge do Stoczni Forkor. A w nocy przecież nie będziemy odpompowywali wody. Dlatego zmieniamy plany i płyniemy bezpośrednio do Forkoru. Przepraszam Was Wszystkich ale sami rozumiecie dlaczego. Dobiliśmy fo Frokoru około 18:00. Jeszcze przez 2 godziny walczymy z pompami i wodą. Po odpompowaniu całości podłączamy stoczniowe pompy. W tej chwili na Bembridge ekipa z Forkoru odpompowuje wodę z jej balastów. Po wypompowaniu tych 80 ton statek pójdzie do góry oi nie będzie już nigdzie cieknąć. W poniedziałek schodzi do wody ekipa nurków by dokonać inspekcji. Statek idzie na slip w środę lub w czwartek. Niestety stocznie się nie zgodziła na obecność osób postronnych przy slipowaniu z uwagi na niebezpieczeństwo wypadku. Ale mam dobrą wiadomość. Ja będę na statku w poniedziałek i będę na Was czekał o 10:00. Jeśli ktoś z Was będzie miał czas to Was z przyjemnością oprowadzę po statku i opowiem to co wiem. Tylko dajcie mi znać bo stocznie jest obiektem zamkniętym i muszę Was zgłosić. Dla tych co nie mogą tak rano i w poniedziałek to zorganizuję wycieczkę jak statek będzie już na slipie w któryś dzień wolny. A ... i wodowanie jednostki po remoncie będzie imprezą otwartą na którą już teraz Was wszystkich BARDZOOOOO ZAPRASZAM!!!

Będę informował na bieżąco. Dzisiaj jeszcze powklejam wszystkie zdjęcia z tej niesamowitej podróży na naszym www. Dam znać. Pozdrowienia Zahuś. PS. Jeszcze raz bardzo ale to bardzo dziękuję za wsparcie. A... ja nie jestem wcale wielki - to ten statek jest najdzielniejszy z dzielnych i załoga Argusa na czele z Panem Kapitanem Januszem Kwiatkowskim. To im należy się uznanie i honory!
Załączniki
Tafle lodu o grubości dochodzącej do 30 cm trafiały w to feralne i najsłabsze miejsce statku
Tafle lodu o grubości dochodzącej do 30 cm trafiały w to feralne i najsłabsze miejsce statku
To miejsce wywoływało moją nieustanną panikęi uwagę i w sztormowaniu i w lodzie
To miejsce wywoływało moją nieustanną panikęi uwagę i w sztormowaniu i w lodzie
W lodach kanału Piastowskiego
W lodach kanału Piastowskiego
Płynę, płynę, sama płynę!!! Po raz pierwszy od 1971 roku!!!!
Płynę, płynę, sama płynę!!! Po raz pierwszy od 1971 roku!!!!
Człowiek z 37 letnim doświadczeniem na morzu, na statkach rybackich. Naprawdę Szacunek Panie i Panowie
Człowiek z 37 letnim doświadczeniem na morzu, na statkach rybackich. Naprawdę Szacunek Panie i Panowie
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 21 lut 2009, o 12:51

A po wodowaniu hop siup do komputera i artykulik do rocznika nr 5 pisać, inaczej będzie banik ;).
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
Kropka
Posty: 752
Rejestracja: 30 wrz 2007, o 19:34
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Kropka » 21 lut 2009, o 12:54

Zahuś, pięknie napisana historia Waszej podróży, czytałam z zapartym tchem i przez krótki moment miałam wrażenie, że też jestem na tym statku :D
Wspaniałe przedsięwzięcie i ... super, że tacy ludzie są w Szczecinie.
Ostatnio zmieniony 21 lut 2009, o 13:05 przez Kropka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kropka
Posty: 752
Rejestracja: 30 wrz 2007, o 19:34
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Kropka » 21 lut 2009, o 12:59

Torney pisze:A po wodowaniu hop siup do komputera i artykulik do rocznika nr 5 pisać, inaczej będzie banik ;).
Czytając Zahusia posty mam wrażenie, że krótki artykulik zajmie całą objętość rocznika :wink:
Ale czytać na pewno będzie się świetnie :wink:
Awatar użytkownika
Yossarian
Posty: 880
Rejestracja: 26 cze 2004, o 21:36
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Yossarian » 21 lut 2009, o 13:18

Czyli Morze przepłynął, a na Odrze prawie... odpukać.
Mimo wszystko Sedina czuwa nad swoim nowym podopiecznym.
Dziekuje za relację.
[url=http://picasaweb.google.com/yossarian67]Szczecinianin z urodzenia i przekonania[/url]

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości

cron