Postautor: maciulka » 28 sty 2005, o 10:29
Do Krasia: To, co w latach '60 widział Twój kolega, to niekoniecznie musiało być oranie nagrobków niemieckich. Mojej babci zmarło dziecko w 1949 i zostało pochowane na cmentarzu centralnym, chodzili z dziadkiem na cmentarz kilka lat (może nawet kilkanaście) i pewnego razu przychodzą, a tam pusto - czystka - plac zrównany i przygotowany do kolejnych pochówków. Od tego momentu grób przestał istnieć i już nie zaistniał. To widać prawda, że po wojnie sama "prostota" tutaj zamieszkiwała - nikt nie czuł się zobowiązany o niczym informować, po prostu robiono, czy to się komuś podoba czy nie - samowolka.