Ulica Bułki Paryskiej brzmi ładnieJezu pisze:Bezpieczniej będzie ją zamienić na paryską bułkę.Kropka pisze:A jeżeli Komuna jest paryska to może zostać ?
Ozdrawiam (innych a siebie leczę).
No i nazwa neutralna
O Leszka Bochnackiego.MilaRS pisze:Mógłbyś przybliżyć o kogo chodzi?
A w "Moim Mieście" twierdzi: "26 kwietnia 1945 roku zdobyto Szczecin i przekazano go Polsce".MilaRS pisze:W artykule jest stwierdzenie, że "...Armia Radziecka zajęła (zdobyła) Szczecin 26 kwietnia..."
W zasadzie domyślałem się, ale pewien nie byłem.Torney pisze:O Leszka Bochnackiego.MilaRS pisze:Mógłbyś przybliżyć o kogo chodzi?
Wiesz, dość częste są przypadki przekręcenia wypowiedzi lub nadinterpretacji. Nie bronię absolutnie ani nie piętnuję Pana Profesora. Po pierwsze ze względu na to, że wiedzą nie dorastam Mu do pięt, a po drugie nie jestem pewien co dokładnie powiedział. Powiedziałbym raczej, że nie do końca wierzę w "dziennikarską" rzetelność.Torney pisze:A w "Moim Mieście" twierdzi: "26 kwietnia 1945 roku zdobyto Szczecin i przekazano go Polsce".MilaRS pisze:W artykule jest stwierdzenie, że "...Armia Radziecka zajęła (zdobyła) Szczecin 26 kwietnia..."
Jasne, że nie wszystko jest wymysłem IPN. Przynajmniej z tej wyliczanki. Ale po kolei. Czytając Twój post widać, że niektórzy z patronów ulic których wskazałeś (mam na myśli tych, których nazwy podkreśliłem), nie najlepszymi są przykładami dla kolejnych, młodych pokoleń. Monte Cassino? Owszem, piękna bitwa, heroizm, bohaterstwo, itd., itp. Jak się jednak okazuje, a tak mówią sami jej polscy uczestnicy, ale i niemieccy weterani - zupełnie niepotrzebna. Śmiało można było klasztor obejść, Niemców głodem wziąć – o czym sami Niemcy i zachodni alianci wspominają. Jak za średniowiecza, przy oblężeniach warownych grodów. Piłsudski, powiadasz? Hm.... Dowódca sfrustrowanej niemieckiej jednostki pomocniczej. Facet, który współpracował z wywiadami innych państw, donosząc na oficerów z tejże jednostki, a do tego mąż stanu, który takie pojęcia jak demokracja, miał głęboko gdzieś. Słyszałeś coś kiedyś o czynionych na jego polecenie prześladowaniach wrogów politycznych – już w niepodległej Polsce? No i oczywiście mjr Sucharski... Chyba nikomu nie trzeba udowadniać, że mydlana bańka bohaterstwa dowódcy Westerplatte pękła za przyczyną choćby ustaleń IPN? A Hubal? Może i bohater, ale bardziej taki regionalny wirażka, który nie miał żadnego poparcia rodzącego się państwa podziemnego.Torney pisze:Monte Cassino, Piłsudskiego, Fieldorfa, Mikołajczyka, Bryczkowskiego, Niemierzyńska, Okulickiego, Taczaka, Rayskiego, Kołowska, Popiełuszki, Litwinowicza, Witosa, Jasienicy, Sucharskiego, Orląt Lwowskich, Hubala, Armii Krajowej, Sprzymierzonych, Andersa, Zgody - to wszystko wymysły IPN, prawda marinerze?
Zacznę od ostatniego z Twoich akapitów. Doskonale wiem, że język polski jest jednym z najtrudniejszych na świecie. Uwaga ta dotyczy nie tylko obcokrajowców zresztą. Władanie tym narzędziem jest trudną sztuką, a wielu naszych ziomków nie posiadło tego kunsztu, mimo dojrzałego wieku. Każde dziecko wie, że w poście tym użyłem takich środków wyrazu jak: ironia, sarkazm, szyderstwo. Nie z Ciebie – broń boże – oczywiście. Sensowne używanie ich i rozumienie niestety jest trudne i nie każdemu przyroda taki przymiot przyznała. Kilkadziesiąt osób czytających mój post zrozumiało, że świadome nazwanie Uszatka bydlęciem (nawiasem mówiąc idol mojego przedszkola) temu właśnie służyć miało. Nie skomentuję przez wrodzoną kulturę tego, że Ty jeden nie zrozumiałeś. Gdybyś mój krytykowany post jednak zechciał uważniej przeczytać, to stwierdziłbyś, że takie nazwanie Uszatka było zabiegiem polegającym na posłużeniu się wymienionymi wyżej środkami wyrazu.Torney pisze:Skandal. Około dwudziestu zmian od 1989 r., a teraz (jak wiemy dzięki bystrym obliczeniom marinera) apogeum, czyli kolejnych dziewięć propozycji, z których być może część zostanie wprowadzona w życie. Co więcej, IPN był na tyle bezczelny, że zmienił Wielką na Wyszyńskiego.
Wydaje się, że wystarczy myśleć i czytać ze zrozumieniem. Ale czego oczekiwać od kogoś, kto pluszaka z bajki bydlęciem nazywa.
Dzięki, że sparafrazowałeś moją wypowiedź. Miło mi, ale widać, że sam niewiele zrozumiałeś z tego co napisałeś. Jak słusznie, ktoś czytający ten Twój fragment zauważył, popie......, sorki, pochrzaniły Ci się epoki, czas, okoliczności. Chyba rozumiesz subtelną różnicę w zdaniach: „mieszkam przy placu Adolfa Hitlera”, oraz: „mieszkam przy placu Adolfa Warskiego”.......?Torney pisze:Mieszkałem całe dzieciństwo i początek swojej dorosłości w Szczecinie. Od zawsze ulica Hohenzollernów była dla mnie ulicą Hohenzollernów. Jak przemianowali ją [pewnie zrobił to IPN - przyp. T.] na Krzywoustego, to tak jakby ktoś z mojego dzieciństwa wydarł kawałek czegoś cennego.
W psychologii, oraz w innych naukach społecznych wypracowano takie mechanizmy, które opisują dyskusje i poziom wypowiedzi jej uczestników. Ja wiem, że komunikacja społeczna łatwa nie jest, bo wiąże się nie tylko ze sprawnym władaniem językiem ojczystym, ale i narzędziami wskazanymi (między innymi) wyżej. Przy braku argumentów, oraz przy braku umiejętności odparcia kontrargumentów polecieliśmy panie Torney w nieudolną „szyderę”??? Nie mam nic przeciwko, staraj się chłopie, Kraszewski swoje największe dzieła spłodził będąc w podeszłym wieku, mam czas, poczekam. Pozdrawiam, pa.Torney pisze:Straszne, prawda? Ale spokojnie, nie wymagam, byś zrozumiał. Pewne rzeczy po prostu są dla Ciebie za trudne.
Jeśli tak, to raczej nie do końca kontrolowałeś wysokośc lotu, bo jakby zaryłeś dziubkiem w glebę. Idąc tropem Twojego sposobu myślenia np.: Mieszko I nie zasługuje na „swoją” ulicę, bo cóż to za władca, co jadał paluchami, Łokietek był zwykłym kurduplem, Poniatowski utonął w Elsterze, bo nie umiał pływac, Matejko był historycznym ignorantem (na jego płótnach pełno pomieszania bibelotów z różnych epok), Zamenhof wymyślił jakiś zupełnie bezużyteczny język, Drzymała był właścicielem drewnianego barakowozu (i cóż to za bohaterstwo), Wyspiański - pijakiem, Witkiewicz - erotomanem (a może odwrotnie, mniejsza z tym), Chopin - gruźlikiem, itd. itd. Do wszystkiego można się przyczepic. Do Panieńskiej, Kormoranów, Rostockiej, 3-go Maja i wielu, wielu innych nazw takze. To może zamiast nazywac, ponumerowac? Ale jak – liczbami rzymskimi, czy arabskimi? Malejąco, rosnąco, czy może wykładniczo? W systemie dwójkowym, czy dziesiętnym? Zamiast glanowac IPN, spróbuj konstruktywnie. Zaproponuj jakieś logiczne pryncypia nazewnictwa, to robota dla prawdziwych orłów…mariner pisze:Chyba nie miałeś na myśli mnie? Bo przyznam, że pisząc ten post musiałem bardzo, bardzo, ale to baaaardzo obnizyć loty.
Tak w Europie (przez duże E) zrobiono w Mannheim. W XVII wieku. Ulice wzdłuż Renu A, B, C... w poprzek do Renu 1, 2, 3... Funkcjonuje do dzisiaj, niestety tylko na starym mieście.mirekjot pisze:.... To może zamiast nazywac, ponumerowac? Ale jak – liczbami rzymskimi, czy arabskimi? Malejąco, rosnąco, czy może wykładniczo? W systemie dwójkowym, czy dziesiętnym? Zamiast glanowac IPN, spróbuj konstruktywnie. Zaproponuj jakieś logiczne pryncypia nazewnictwa, to robota dla prawdziwych orłów…mariner pisze:Chyba nie miałeś na myśli mnie? Bo przyznam, że pisząc ten post musiałem bardzo, bardzo, ale to baaaardzo obnizyć loty.
Może już nie mieli ochoty na więcej numerków?hehenio pisze:Tak w Europie (przez duże E) zrobiono w Mannheim. W XVII wieku. Ulice wzdłuż Renu A, B, C... w poprzek do Renu 1, 2, 3... Funkcjonuje do dzisiaj, niestety tylko na starym mieście.mirekjot pisze:.... To może zamiast nazywac, ponumerowac? Ale jak – liczbami rzymskimi, czy arabskimi? Malejąco, rosnąco, czy może wykładniczo? W systemie dwójkowym, czy dziesiętnym? Zamiast glanowac IPN, spróbuj konstruktywnie. Zaproponuj jakieś logiczne pryncypia nazewnictwa, to robota dla prawdziwych orłów…mariner pisze:Chyba nie miałeś na myśli mnie? Bo przyznam, że pisząc ten post musiałem bardzo, bardzo, ale to baaaardzo obnizyć loty.
Prośba do Schulza. Kiedy Wielka była Półwielką?Schulz pisze:Wielka (niektórzy nawet „półwielka”, o czym nie wszyscy chyba pamiętają)
Schulz powiedział nawet więcej:Iwonka pisze:Prośba do Schulza. Kiedy Wielka była Półwielką?Schulz pisze:Wielka (niektórzy nawet „półwielka”, o czym nie wszyscy chyba pamiętają)
Ale do rzeczy, po prostu w czasach, jak byłem dużo młodszy, i mogłem sobie pozwolić na więcej, mimo wyraźnej ustawy "Cyrankiewicza", w zakładach pracy odbywały się regularnie, a to imieniny, a to urodziny, i my, którzy pracowaliśmy po drugiej stronie rzeki Odry, na Łasztowni, czy na terenie portu drobnicowego, biegaliśmy z tej okazji na „półwielką”, czyli do Baltony na ulicy Wielkiej. Ci co zapomnieli gdzie, to w wieżowcu PŻM-owskim mieścił sie ten przybytek. Tam można było zamienić bony marynarskie na towar w płynie.Schulz pisze:...Żadna „ustawa” niczego nie zmieni, starzy szczecinianie, i nie tylko, zawsze będą mówić, jak pisze poniżej Mariusz – pl. Zgody, M. Buczka, Wielka (niektórzy nawet „półwielka”, o czym nie wszyscy chyba pamiętają), Armii Czerwonej....
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości