Strona 1 z 2

(artykuł) Historia szczecińskiego pasztecika

: 17 paź 2009, o 11:27
autor: Arthur
Tak, to jest legenda. Pamiętam wizyty w na Wojska z rodzicami. Te krzesełka dla dzieci, no i te wysokie, "kultowe" dla dorosłych. A jak te paszteciki smakowały :)

: 17 paź 2009, o 20:45
autor: Słoń_77
Ale pierwsze paszteciki w naszym regionie zaistniały w Świnoujściu latem być może tego samego roku. Niektórzy twierdzili, że właśnie maszyna ze Świnoujścia trafiła do punktu vis a vis Kosmosu.

: 17 paź 2009, o 20:57
autor: Iwonka
Nie pamiętam pasztecika, ale za to pamiętam fryzjera dziecięcego na Woj. Polskiego. Pamiętam, że był piec nad którym namalowany był kominiarz. Sadzano mnie na podwyższonym krzesełku. Dawno to było Nie sięgałam wtedy nogami do podłogi. :lol:

: 17 paź 2009, o 22:42
autor: Arthur
Iwonka, o którym fryzjerze myślisz? Pomiędzy Jagiellońską i Pl. Lenina? Jeśli tak, to ja przez spory okres dziecięcego życia byłem tam strzyżony.

: 18 paź 2009, o 00:39
autor: Słoń_77
Ej, pasztecików nie strzyże się. :shock: :wink: :!:

(artykuł) Historia szczecińskiego pasztecika

: 18 paź 2009, o 09:04
autor: Busol
A najbliższy wtorek o 21 w naszej audycji bedziemy rozmawiać z p. Bogumiłą Polańską która od 40 lat zajmuje się właśnie pasztecikami zapraszam

: 18 paź 2009, o 09:22
autor: Iwonka
Arthur pisze:Iwonka, o którym fryzjerze myślisz? Pomiędzy Jagiellońską i Pl. Lenina? Jeśli tak, to ja przez spory okres dziecięcego życia byłem tam strzyżony.
Dokładnie o tego chodzi. :)
To był chyba jedyny taki dziecięcy zakład w Szczecinie.

: 18 paź 2009, o 22:45
autor: Jezu
A ja zachęcony treścią artykuliku zamierzam się ponownie wybrać na spożycie tego budzącego wspomnienia staropolskiego specyjału w ramach posiłku obiadowego, czego i Państwu życzę.

Mam bzika na punkcie barszczu i pasztecika.

Ozdrawiam (innych a siebie leczę).

Re: (artykuł) Historia szczecińskiego pasztecika

: 18 paź 2009, o 23:09
autor: rayman
Busol pisze:A najbliższy wtorek o 21 w naszej audycji bedziemy rozmawiać z p. Bogumiłą Polańską która od 40 lat zajmuje się właśnie pasztecikami zapraszam
Pasztecik warty grzechu jest :wink:

: 19 paź 2009, o 18:16
autor: Jezu
ВНИМАНИЕ, ВНИМАНИЕ !!!

Po przeprowadzeniu rozpoznania bojem zachęcam do wspomnieniowego spożycia, szczególnie w dniu jutrzejszym.

Ozdrawiam (innych a siebie leczę).

: 19 paź 2009, o 21:06
autor: Piotrek
Jezu pisze:ВНИМАНИЕ, ВНИМАНИЕ !!!

Po przeprowadzeniu rozpoznania bojem zachęcam do wspomnieniowego spożycia, szczególnie w dniu jutrzejszym.

Ozdrawiam (innych a siebie leczę).
To z okazji 40-lecia sprzedają takie nadgryzione zębem czasu ?

: 20 paź 2009, o 23:53
autor: Tasza
Piotrek pisze:[To z okazji 40-lecia sprzedają takie nadgryzione zębem czasu ?
Jezu - po ludzku - nie wytrzymał :wink:

: 21 paź 2009, o 17:21
autor: Lazi
Nooo....w Telexpressie nawet wspomnieli o naszym jubileuszu :-) Później będzie dostępne na stronie http://www.tvp.info/teleexpress/wideo bo na tą chwilę jest wydanie z 20.10

Re: (artykuł) Historia szczecińskiego pasztecika

: 1 lut 2010, o 22:29
autor: Lazi
Nasi w stolycy jedzą paszteciki: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34 ... eciki.html

p.s. Czasem sobie myślę, żeby otworzyć pasztecika w okolicy wrocławskiego Rynku. Byłbym bogaty, zwłaszcza po weekendzie :D

Re: (artykuł) Historia szczecińskiego pasztecika

: 14 lut 2010, o 08:02
autor: mariner
A pamiętacie drodzy moi, że był jeszcze jeden "pasztecik"? Nie pamiętam nazwy, ale mieścił się po lewej stronie ul. Wielkiej, "pod arkadami", tuż przed wjazdem na Bramę Portową. (Sorki za takie określenie lokalizacji, ale pamiętajcie, że moje wspomnienie Szczecina zatrzymało się na 1990 r.). Funkcjonował tam przez całe lata. Z tego co pamiętam, zniknął jakoś tak pod koniec jedynej, słusznej, ludowej demokracji.

Do dziś pamiętam tamten smak, zapach, do tego kubek gorącego barszczyku..... :lol: :roll: Pomieszczenie niewielkie, miejsca stojące (cholera, tak mi się przynajmniej zapamiętało), a kubeczki porcelanowe, proste, jak w stołówce. Ech.... To se ne vrati...
Bywałem częstym gościem, rzec można bywalcem, jak miałem 8-10 lat. Niedaleko, w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej na ul. Podgórnej pracowała moja mama. Pasztecik był odwiedzany, w drodze na Bramę Portową, gdzie po pracy spotykała się z tatą, przy "grzybku", w którym kupowali bilety miesięczne. A potem podróż tramwajem linii nr "3" na ul. Krasińskiego, drewniane krzesełka, kasowniki...