Tak.... to właściwie cała prawda o "przeciętnej" rodzinie. Dla mnie stan wojenny to kontrole na rogatkach Dąbia i bal maturalny , który z powodu godziny milicyjnej trwał do rana i wszyscy -uczniowie i nauczyciele- wracaliśmy rano ,razem, na piechotę z sali Wiskordu do Dąbia. A puste półki w "supersamie" śnią mi się do dziś. Tak to było ...
Ars Longa! Vita brevis.
========
GG 1893442
Skype: izy_dorek
Mój 13 grudnia to coprawda bardzo ciepłe ale szpitalne łóżko -- i z kazdą godziną coraz więcej pacientów w wojskowych mundurach-amputacje,odmrorzenia,połamane kończyny no i ,,drobnica"czyli jakieś szycie jakiś plaster i w kamasze, na rogatki miast i miasteczek pilnować ładu i porządku.Bo ktoś ogłosił wojne.....czli było śmieszno i straszno jak w naszym kraju..
do gryf127
....[czli było śmieszno i straszno jak w naszym kraju.. ]....
To jeszcze nie było "straszna".
Opowiadasz drugą część dowcipu z czasów istnienia "Układu Warszawskiego".
..... Na pytanie żołnierza polskiego kierowane do żołnierza radzieckiego...
- Coby było gdyby Polska wypowiedziała wojnę Związkowi Radzieckiemu?
-Żołnierz radziecki odpowiadał.
- To tak jakbyś ciągał tygrysa za wąsy....... I smieszna i straszna.
Quistorp