(artykuł) Jubileusz 60-lecia Politechniki Szczecińskiej

quistorp
Posty: 423
Rejestracja: 10 cze 2004, o 22:09

(artykuł) Jubileusz 60-lecia Politechniki Szczecińskiej

Postautor: quistorp » 11 mar 2007, o 10:55

W 1947 krążyło widmo.
...[Koncepcje inż. Kwiatkowskiego dotyczące gospodarki morskiej,]...
...[oraz koncepcje rozbudowy stoczni.]...

Zabrzmi to sarkastycznie.....I tylko na koncepcjach zaczęło się i skończyło gadanie.
....[bowiem przed wojną Szczecin nie był ośrodkiem akademickim]...a miasto rosło w siłę a ludzie żyli dostanio.
Oj! Joj, joj, co jo godam, co jo godam!
I tak to się skończyło.
I to by było na tyle.
Były absolwent. Bez powodów do dumy. Tak całkiem serio!
Quistorp
Awatar użytkownika
niewdziosek
Posty: 817
Rejestracja: 6 gru 2005, o 15:14
Lokalizacja: Zachodni Kraniec

Postautor: niewdziosek » 11 mar 2007, o 11:31

A ja miło wspominam moją uczelnię. Bardzo wielu sympatycznych ludzi, z którymi dane mi było się zetknąć - zarówno współstudentów, jak i pracowników, a potem i współpracowników.
quistorp
Posty: 423
Rejestracja: 10 cze 2004, o 22:09

(artykuł) Jubileusz 60-lecia Politechniki Szczecińskiej

Postautor: quistorp » 12 mar 2007, o 09:59

...[A ja miło wspominam moją uczelnię]...

I ja miło wspominam te czasy. Problem w tym, że dopiero teraz zrozumiałem potworności takiego traktowania naukowców... jak poniższy kawał z tamtych czasów.

" Dzwoni sekretarz KW do prof. P. Zaremby.
-Na którym to ja roku już jestem? Towarzyszu rektorze.?
-Na drugim. Pada odpowiedź.
- Oj słabo się staracie towarzyszu ! Słabo ! Słabo! "

Zresztą to nie było zasadą na Politechnice Szczecińskiej. Taki był cały PRL.

Po takim traktowaniu i podejściu do przyszłych absolwentów nikogo teraz już nie dziwi tak niski status zawodów politechnicznych. Krakowska AGH dawała tytuły naukowe np I Sek. niebożczki PZPR tow. Edwardowi G.

I z tego mam się cieszyć? Wolne żarty!.

Postawa św. pamięci prof. Groszkowskiego uświadomiła mi problem, kiedy podawał się do dymisji i rezygnował z funkcj przewodniczącego rady państwa.

I takie były czasy. I to by było na tyle.
Quistorp.
quistorp
Posty: 423
Rejestracja: 10 cze 2004, o 22:09

(artykuł) Jubileusz 60-lecia Politechniki Szczecińskiej

Postautor: quistorp » 12 mar 2007, o 18:44

po dalszych przemyśleniach dodam jeszcze inne mięsiste kawałki z praktyki życiowej a dodtyczące bycia dumnym, wstydzącym się jak i nieświadomym faktu z bycia fachowcem w zawodach inżynierskich. (NIE INŹYNIEREM!)

1) Przypadek.
Jeden z moich starszych kolegów w zawodzie z którym miałem przyjemność pracować w jednej z fabryk Szczecina doświadczył mnie takim pytaniem
-Jaką szkołę pan ukończył?
-Politechnikę Szczecińską odpowiedziałem z miną pełną dumy.
- Pytałem pana o szkołę a nie politechnikę?
Zrobiłem oczy większe niż talerze ze zdziwienia.
- Bo ja szkołę WAWELBERGA w Warszawie. Przed wojną.
- W czym rzecz i jaka w tym różnica? Zapytałem.
- Ogromna! To była prywatna autorska szkoła. W niej nikt ani nauczający ani pobierający nauki nie mogli sobie pozwolić na UDAWANIE!
No bo jak wyglądałby samochód na podwoziu "Syrenki" w blachach karoseryjnych z nadwozia mercedesa?
Absolwenci z dyplomami tej szkoły byli w przemyśle rozchwytywani na pniu i sowicie WYNAGRADZANI.

2) Przypadek.
Następny z moich kolegów na podobne pytanie i na taką samą moją odpowiedź
przyznał się ,że ukończył Politechnikę Warszawską.
Po rozbiorze kilku faktów z zagadnień natury czysto technicznej i udowodnieniu ,że tkwił w błędzie, dopowiedział :
- Bo nas w Białymstoku w filii PW na wieczorówce tak uczyli.
Czyli był świadom niskiego poziomu Filii PW w Białymstoku i dlatego się tego WSTYDZIŁ. Wolał się afiszować Politechniką Warszawską.

3) Przypadek
W tym przypadku to ja pytam mojego kolegę z Włoch instalującego specjalistyczne maszyny do ciśnieniowego odlewania metali kolorowych w Nieboszczce Szczecińskiej Fabryce Narzędzi "VIS" w Dąbiu.
Na moje pytanie jaką ukończył szkołę, zrobił wielkie oczy jak koła młyńskie, wzruszył ramionami, i odpowiedział ,że nic nie rozumie i o co i po co ja go pytam.
- No! Czy wyższą szkołę , czy średnią czy zawodową?
Zrobił jeszcze bardziej głupią minę.
- Żadną. U nas w Bresci W zakładach "IDRA" (Północne Włochy) przyjąłem się do pracy za chłopaka i tak przez dwadzieścia lat awansowałem na samodzielnego serwisanta do uruchamiania i szkolenia personelu, małych napraw w ramach gwarancji. Jeżę po całym świecie po obu stronach Atlantyku od Władywostoku po Vankuwer. I jestem dumny Z TAKIEJ SZKOŁY.
Bez komentarza
Quistorp..
Ostatnio zmieniony 15 mar 2007, o 22:23 przez quistorp, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
niewdziosek
Posty: 817
Rejestracja: 6 gru 2005, o 15:14
Lokalizacja: Zachodni Kraniec

Postautor: niewdziosek » 12 mar 2007, o 19:23

Najważniejsi są ludzie.
Nawet na słabej uczelni trafiają sie ludzie z pasją, talentem dydaktycznym, pomysłami itp, którzy potrafą zainteresować i pokierować młodymi ludźmi. Ci młodzi muszą oczywiście też przejawiać jakieś minimalne zainteresowanie kształceniem się.
Najlepsze uczelnie, oprócz wybitnych jednostek, kończą też średniacy i niedouki. Od poziomu uczelni tylko może zależeć procentowy udział powyższszych "składników" :) w całej "masie" absolwentów.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości

cron