Postautor: awicenna » 9 sie 2008, o 13:17
Do torneya.
Sprawę pochodzenia resztek fortyfikacji koło Odry należy zacząc od poznania podstawowej literetury. W tym wypadku najlepiej "Szczecin barokowy", gdzie rozdziały o fortyikacjach szwedzkich są pióra Małgorzaty Paszkowskiej, czyli obecnie Gwiazdowskiej - Miejskiego Koserwatora Zabytków. W kwestii przywracania pamięci o dziedzictwie szwedzim ma nasz Konserwator pierwszenstwo przed sedina.pl, i jest autorytetem, dlatego liczy sie przede wszystkim jej i archologów opinia, a nie tęknoty nawiedzonych amatorów.
Artykuł Małgorzaty Gwizdowskiej na temat powstania miejskiej słuzby konserwatorskiej nie jest zadnym autopanegirykiem, jak insynuuje Torney, tylko rzeczowym sprawozadniem z tworzenia słuzby j jej najważniejszych poczynań. Gdyby torney czytal uważniej, dowiedziałby się że słuzba ta tak naprawde istnieje od 2003 roku. Tego czego dokonala wcześniej Małgorzata Gwiazdoska jako pojedyńczy referent i tego co zrobiła jako szef służby, nie ma się co wstydzić.
Dokonajmy prostego porówniania. Mniej więcejw tym czasie kiedy minn. wysiłkiem Miejskiego Konserwatpra Zabytków ocalał zabytkowy budynek zajedni na Niemierzyńskiej z przeznaczenien na Muzeum Techniki, sedniarze podniesli krzyk, że konserwator nie zadbal o wiatę przy pętli trójki. Skala zagadnień jest nieporównywalna, ale sediniarzom nie przeszkadzalo to dosłownie pluc na konserwatopra. Tymczasem wiata jest w sam raz na miare miłośników. Takich np jak Maciej Slomiński, też w tym czasie pracownik Konserwatopra Wojewódzkiego, czyli również adresat krytyki, bo przeciez Konserwator to urząd czyli cały zespół ludzi. Tenże położył największe zasługi dla stworzenia lapidarium niemiekich nagrobków na Cmentarzu Centralnym. Sedniarze nie moga się pochwalic niczym podobnym. Co w tym czasie robli? Ano napisali wspomniany przez torneya list do konserwatora, ktory kwalifikuje się jako niepoważny wybryk pokolenia ludzi na tyle młodych, iż ulegaja złudzeniu, że historia zaczyna sie od nich. Czyli że do tej pory słuzby konsewatorskie sprawowały sie fatalnie i we współpracy z sediniarzami ich jedyna szansa na poprawę. Taka była wymowa tego listu, nie tylko w oczach służb konserwatorskich. Moze intencje były inne ale tekstem rządzi oko odbiorcy a nie szlachtne intencje nadawcy. Po tym liscie dziwic sie należy nie temu, że konserwatorzy z sediniarzami sie nie spotkali, tylko że w ogole taką możliwość rozwazali.
Samozadowolenie sedinarzy nie zna granic. Wystarczy popatrzec na ten portal, i listę tych, którzy IM "pomogli". Gdyby to była uczciwa lista, to otwierałby ją spis archeologów i Miejski Konserwator Zabytków, ktory zadbal o w ramach swych kompetcji o odpowiednie zapisy w umowie z inwestorem, gwarantujące badania archeologiczne i otwierajace drogę do zachowania reliktów. Ale zaslugi są "wasze" , czyli tych ktorzy korzystają z efektów cudzej pracy. Nie wspomnę o tym ze bez względu na to czy mur jest szwedzki czy pruski, za jego odsłonięciem nie przemawiają żadne poważne względy. Gdybyście to mieli robic za wlasne pieniadze, zapewne bylibyści bardziej rozważni.
Po tym wszystkim torney tonem obrazonej cnoty pyta dlaczego ich ostatni list jest traktowany jako atak na konserwatora. Czy to juz utrata kontaktu z rzeczywistością? Czy rzeczywiscie nikt nie ma pojęcia łacznie z samym torneyem, kto jest autorem wypowiedzi w PR Szczecin "Pani Gwiazdowska jest konserwatorem zabytków w Szczecinie od 1996 roku i być może najwyższy czas by to zmienić". Skadinąd wiemy ze wymioniony tam z nazwiska autor wypowiedzi jest pracownikim instytucji słynnej z absolutnej bezstronności, której pracownikow nie można podejrzewac o podatnosc na jakiej naciski, kierowanie sie wlasnymi idologicznymi przekonaniami czy koncesje na rzecz zdrowego rozsadku nakazujacego brac po uwage możliwosci utraty pracy. Nb chyba tylko w tej instytucji, państwowej w końcu, pracownik moze pozwolic sobie na tak bezczelna wypowiedz na temat innego funkcjonariusza słuzby publicznej, bez zadnych podstaw kompetencyjnych. Szefowie nie zareagowali? Niektorzy to maja szczęście... czy uklady?
Gdyby ktoś mial za złe kojarzenie nazwisk z nickiem, zauważę, że lista jest publicznie udostepniona przez samych sedniarzy, więc pozorna anonimowosc torneya nie jest ochrona przd kojarzeniem imion, nawet wg reguł forumowych.
Co do pruskosci muru, pewnosci takiej w naukach hsitorycznych nie ma prawie nigdy. Ale mur, korego zachował mały fragment oblicówki z malatura, raczej nie moze być fragmentem umocnien zrujnowanych podczas dwu oblęzeń brandenburskich, nastepnie przez Prusaków odbudowywanych i powiększanych. Jest tez możliwość iż to miejsce przebiegu średniowiecznych obwarowan, rozebranych w okresie pruskim, a nie szwedzkim. Więc pewności nie ma ale jest wysoskie prawdopodobieństwo. A najwazniejsza i tak będzie opinia archeologów. Jak znajda w fugach szwedzkie monety, albo roznice w rozmiarach cegieł czy wątku murów, to pogdamy.
Zaś jeśli chodzi o wklad Szewdów w kulture Szczecina, również odsylam do wspomnianej publikacji M.Gwiazdowskiej. Nb tez nie ma czego czcic. Potęga Szwecji to potega ambitnych imperialistow, ktory Europie Środkowej przyniosla tylko wojny i rabunek - dlatego wlele stetinianów znajdziemy dzis w Szwecji. Moze sedniarze rozpoczna akcję rewindykacji?
Teoretycznie ocena historii szwedzkiej mogloby to nie miec znaczenia, historia to historia, po co wiec obciazac sie jej morlanym osądem? Zgoda - tylko nalezy byc konskwentnym. I - np z moralnego osądu komuny i jej darowizn Szczecina dla Warszawy - nie wyciągać wniosku ze Szczecin ma podstawy do ubiegania się zwrotu czegokolwiek od legalnego wlasciciela. Torney zaś - no nie mozna tego inaczej nazwac - po prostu bredzi o policzku wymierzonym Szczecinowi wskutek tranakscji kupna posagu Colleoniego, poniewaz jego zdaniem komunistyzna wladza nie miala prawa go oddawac. A co ma piernik do wiatraka? To moze zatrzyjmy pamiec o Prusakch, bo nie mieli moralnego prawa ograniczac miasta okowami umocnien, ktorych powirzchnia przekroczyła powierzchnie miasta, i ktore nigdy nie zostaly wykorzystane do obrony?
Zanim torney "przypomni" historie odzyskania Colleoniego to nich ją przede wszytskim pozna. Zwlaszcza jej kontekst polityczny, bo zaden halas wokol szczecińskosci Colleoniego by nie pomogl, gdyby nie złudzenie Edwarda Runowicza, (jakby nie było związanego z lewicą) ze ivent "Colleoni" przyda si w kamapnii wyborczej - dlatego miasto odkupiło monument. O zadnej zamianie czegos na cos nie ma w ogole mowy.
A moze tornej zna imponujace poparcie szczecinian dla idei powrotu w postaci masowego wykupu cegiełek rozprowadzanych przez firmę Allianz?
Co do kwestii inicjowania przez słuzby publicznej zwrotów czegokolwiek - to wlasnie one moga to robic tylko wtedy, gdy maja do tego tytuł prawny. A nie moralną ocenę przeszłosci. Postepowanie wg takich kryteriów a nie wg prawa kwalifikowałoby funkcjonariusza do zwolnienia.
Jesli torney jest taki czuly na morlany wymiar historii to niech zainicjuje akcje zwroty "Sądu Ostecznego" Hansa Memlinga potomkom Portinarich. Ma ku temu znacznie lepsze podstawy niz do domagania się "zwrotu" Mojzesza z ASP, bo nie ulega watpliwosci, iz Memling w Gdańsku jest efektem rabunku, a nie przekazania legalna drogą. Jesli kiedykolweik coś wroci lub wrocilo do Szczecina, to wskutek legalnej transakcji lalbo zwrotu na podstawie aktualnego stanu wlasnosci. Innej drogi nie ma i żadna dęta i naiwna retoryka tego nie zmieni.
Prage zaznaczyć że te ostre słowa nie mają sugerowac że nie doceniam znaczenia portalu Sedina. Jest to niezrownana i cenna praca o charakterze antykwarycznym, przywracjająca pamięci publicznej wiele zapomnianych kart historii, scalajaca w nieoceniony wirtualny zbiór ikonografię szczecina. W tym zakresie portal osiagnal range pomocy dla profesjonalnych historyków, i czasem status odkrywcy.
Ale daleko do tych niewatpliwych zasług do nieomylnosci czy slusznosci ocen personalnych, czy polityki konserwatorskiej. Tutaj sedinairze zachowuja się często jak słon w skladzie porcelany, i w zadnej naprawde powaznej sprawie nie dopomogli. Antykwaryzm jest prawdziwą solą pamięci zbiorowej i czasem lepiej nie uzurpowac soebie większej roli. Ta juz jest wystraczajaco wielka.