(artykuł) List otwarty sedina.pl ws. odkrycia reliktów pofo

Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Postautor: Busol » 1 sie 2008, o 21:58

Zapraszam na TrocheInaczej.pl.
"Niemcy kiedyś byli źli, a teraz są dobrzy. Ktoś mi tak opowiadał". Franek Bis.
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 1 sie 2008, o 22:16

Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
Jan_Krzysztof
Posty: 1248
Rejestracja: 11 lip 2004, o 01:55

Postautor: Jan_Krzysztof » 1 sie 2008, o 22:26

Torney pisze:Mur zostaje! ;)
Trochę optymizmu na tym świecie. :lol:
Awatar użytkownika
RychO
Posty: 3274
Rejestracja: 2 lis 2004, o 14:10
Lokalizacja: Szczecin - Kozacka Góra
Kontakt:

Postautor: RychO » 1 sie 2008, o 22:31

Torney pisze:Mur zostaje! ;)
"W dokumentacji projektowej znajduje się także zapis o ekspozycji ewentualnego znaleziska w istniejącym obiekcie"
Na przykład: 11 oryginalnie zespolonych cegieł uroczyście wyeksponowanych w gablocie na I piętrze ;)
Ale to i tak lepsze niż nic...
awicenna
Posty: 15
Rejestracja: 15 cze 2008, o 13:34

Postautor: awicenna » 2 sie 2008, o 12:50

Widzę ożywienie. Uczestnicy forum chyba nie lubią kwestionowania swych racji.
W kwestii mylenia konserwtora wojewódzkiego i miejskiego - wniosek, że myślenie podobne, powinno jednak poprzedzic porownanie. A juz napewno nie jest wlaściwym przypisywanie blędów i zasług jednego - drugiemu. Uczestników takiego portalu jak "sedina" chyba na kompetentną krytykę?
Możliwości konserwatorów ograniczone są przez prawo. I tutaj racja, że milośnicy mogą czasem wiecej niz niejeden dyrektor. Dlatego bywa tak denerwujace, gdy zamiast je wykorzystywac, narzekają na urzędników, co najmniej jakby sami spodziewali sie być lepszymi.
A to wlasnie obywatel, "miłośnik" może zroganizowac pikietę przed budową - tv przyjedzie i inwestor w trosce o wizerunek od razu będzie chętniejszy do ustępstw. Można, w imieniu organizacji spolecznej (czyli grona przyszłych klientów, dość wpływowych) zwrocić się do inwstora, uświadamiajac mu zainteresowanie szczecinian reliktami. Od razu policzy co straci na wizerunku, jak nie podejmie rozmów.
Wasze pretensje zaś są kierowane wyprzedzajaco do urzędnikow, zanim się zorientujecie, czy rzeczywiscie nie dbają oni o sprawy miasta. Bywa, że dotyczą spraw kontrowersyjnych, a nie oczywistych, jak może się wydawac miłośnikom. Jak wiadomo, kochajacy i w poczwarze widzi piękność, ale urzędnik musi mieć więcej dystansu.
W przypadku tego kawałka muru sytuacje oceniam jako komiczną. Bo nikt sie nie odezwał w sprawie wyburzenia budynku Odry, calkiem dobrego przykładu modernizmu niemieckiego, a wszyscy płaczą z powodu bekształtnego kawałka zrujnowanego fundamentu. Jesli doprowadzi sie go do postaci ekspozycyjnej, z autentyku nie zostanie nic. Teraz sprawa się już wyjśniła, ale ja wcale nie jestem pewien czy warto tam rekonstruowac kawałek fosy. Znając przkrój socjologiczny mieszkańców środmieścia mogę tylko ze smutkiem wyobrażac sobie, co się w tej fosie będzie działo. Aż okaże się, że nadzór nad tym miejscem będzie kosztował tyle, ze fasade niejednej kamienicy da sie za to naprawic. Energia ludzka i zasoby nie sa nieograniczone. Zawsze coś jest kosztem czegoś. To jest punkt widzenia "urzędnika". Ten punkt widzenia dobrze znaja miłośnicy, ale nie z portalu, tylko z wlasnej praktyki zawodowej, gdzie zarabiają na swoje hobby. Czy tam też są tacy bezkompromisowi, jak w sprawach, za które nie ponoszą odpowiedzialności?
Wg mnie atakując wylacznie urzędników nie wykorzystujecie swoich uprawnien obywatelskich. Przykładem, jak sie pewne rzeczy robi, są dzialania ludzi, ktorzy otworzyli podziemia pod dworcem, albo doprowadzili do rekonstrukcji Sediny. Jesteście przeciez przedstawicielmi szczecinskiej wspolnoty obwatelskiej? 1000 maili pod adresem skąpego inwestora inaczej pozowli mu spojrzec na miasto. A wy czujecie sie kompetentni do oceny konserwatora. Moza zajrzyjcie na jego strone i zorientujcie sie co robi?
Tyle w kwestiach personalnych. Reszta za chwile.
Awatar użytkownika
Bartosz
Expert
Posty: 8809
Rejestracja: 7 cze 2004, o 17:56
Lokalizacja: Stettin

Postautor: Bartosz » 2 sie 2008, o 13:41

Rozumiem, iż to, że z krajobrazu Szczecina zniknął budynek "Odry", a wkrótce nie będzie też śladu po kamienicach przy Tkackiej, jest wyłącznie naszą winą. Powinniśmy wykazać więcej inicjatywy, kiedy MKZ i WKZ mają wakacje.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 2 sie 2008, o 14:55

Torney pisze:W sobotę wybieram się na spacer po Szczecinie, śladem wałów ziemnych, jakich wiele. Czy mogę prosić o dokładniejsze namiary na te pospolite, w gruncie rzeczy, atrakcje?
Wciąż czekam, mam nadzieję, że w sobotę zdążę. Chyba, że szykuje się jakiś przewodnik w formie grubej knigi? Kupię trzy.
awicenna pisze:Uczestnicy forum chyba nie lubią kwestionowania swych racji.
Bardzo lubimy, inaczej nie byłoby dyskusji na forum.
awicenna pisze:W kwestii mylenia konserwtora wojewódzkiego i miejskiego - wniosek, że myślenie podobne, powinno jednak poprzedzic porownanie.
"Kamienice na Tkackiej jak most w Maszewie".
awicenna pisze:Wg mnie atakując wylacznie urzędników nie wykorzystujecie swoich uprawnien obywatelskich.
Po pierwsze wystarczy przeczytać list, żeby zorientować się, że był to przykład działalności obywatelskiej. Naturalnie wcześniej warto znać różnicę między słowami "apel", a "atak".
awicenna pisze:wszyscy płaczą z powodu bekształtnego kawałka zrujnowanego fundamentu.
Polecam Ustawę z 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami:
Art. 6. 1. Ochronie i opiece podlegają, bez względu na stan zachowania:
1) zabytki nieruchome będące, w szczególności:
(...) d) dziełami budownictwa obronnego
awicenna pisze:Przykładem, jak sie pewne rzeczy robi, są dzialania ludzi, ktorzy otworzyli podziemia pod dworcem, albo doprowadzili do rekonstrukcji Sediny.
Świetnie, że podziemia są udostępnione, ale to jednak działalność komercyjna, zupełnie nieporównywalna z dążeniem do zachowania muru. A co do Sediny - tak, my też się cieszymy, i też mamy malutki w tym udział.
awicenna pisze:A wy czujecie sie kompetentni do oceny konserwatora. Moza zajrzyjcie na jego strone i zorientujcie sie co robi?
Zaglądamy, orientujemy się, obserwujemy. Czy my mamy się cieszyć tylko z tego, co nie zostanie wyburzone, a może i z czasem odrestaurowane? Przecież za to służby konserwatorskie otrzymują comiesięczne wynagrodzenie! Jeśli lekarz doprowadzi do śmierci pięciu pacjentów, to ponosi za to odpowiedzialność, a nie tłumaczy się, że przecież pozostałych dziesięciu jeszcze żyje, a czterech już nawet wyszło ze szpitala. Czy wtedy też powinno się wykorzystywać uprawnienia obywatelskie, pikietować i apelować, by w trosce o wizerunek szpital nie pozwolił na eksterminację pacjentów? W cywilizowanym kraju pewne działania powinny być naturalne, oczywiste i aż strach myśleć, że tylko powinny...
Erich-Falkenwaldergesellschaft
awicenna
Posty: 15
Rejestracja: 15 cze 2008, o 13:34

Postautor: awicenna » 2 sie 2008, o 15:30

W czyimś komentarzu do mojej wypowiedzi znalazłem ciekawy kontrprzykład. Na moją kpinę w sprawie uczuć budzonych przez resztki fundamentu, ktoś zareplikowal, wskazując na "czarną rozpacz", jako uczucie budzone przez wystawę afrykańską w Muzeum.
Adwersarz chyba nawet nie wie, jak ciekawy to problem. To rzecz na studium mentalności. Można by zacząć od kwestii spętania umysłu takiego "zrozpaczonego widza" stereotypami. Np europocentryzmu, w myśl którego obca, daleka kultura jest mniej warta od każdej europejskiej skorupy, z dodatkiem typowej pogardy miaszkańca miasta dla "wieśniaka".
Czy takie wrażenie może odnieść widz wystawy afrykańskiej? Zależy kim jest. Picasso spojrzal na to inaczej. Żaden z nas nie ma szans być Picassem, ale ponieważ on pokazał nam już tą drogę, nie musimy. Po prostu kompetentny odbiorca ma okazję przekonać się na własne oczy, jakie doświadczenia obcych cywilizacji leżą u podstaw kultury europejskiej XX wieku. Nb jeśli dla kogos kawałek tępego muru jest ciekawszy od afrykańskiej rzeźby, powinien jednak popracować nad swą świadomoscią estetyczną.
Gdyby nasz hipotetyczny widz był miłośnikiem historii Szczecina, wiedziałby pewnie, że afrykanskie zbiory i badania sięgają czasów niemieckich. I że zapoczątkowali je wlaśnie ci ludzie, ktory nienawidzili murów fortecznych skuwajacyh ich miasto. Dla nich byl to symbol wszystkiego co w Szczecinie wsteczne i zaściankowe. I przecież to oni swym oświeceniowym z ducha zapałem ratowali honor Prus przed historią. Czego się doczekali ze strony "miłośników"? Pogardy dla swoich wysiłków i gloryfikacji reliktów pruskiego militaryzmu. Zamiast poczuć uzasadnioną dumę, iż polscy mieszkańcy kontynuują kolekcjonerstwo i badania nad obcymi kulturami, "miłośnik" ze wzgardą dla ich wysiłków podziwia kawałek muru, ktorego znudzeni wartownicy pruskiego garnizonu używali co najwyżej tak, jak my używamy kontenerków Toy.
I ten - za przeproszeniem - zaszczny mur ma byc symbolem świadomości dziejów naszego miasta? No chyba tak, skoro sprawy zmierzaja do tego, by tą tradycję kontynuować...
Skąd podziw dla tego co ograniczone, prowincjonalene, tępe, koszarowe, kojarzace sie ze wszystkim co w historii Prus najgorsze, i jednocześnie lekcewazenie osiągnięć niemieckich badaczy i etnografów?
Wobec tych fortyfikacji nie można wyobrażac sobie nawet czynów wojennych, bo od tego czasu jedynie Francuzi raz zajęli miasto, bez żadnych walk oblężniczych.
Co więc może symbolizować dla "miłśonika" ten kawał muru? Nie świetność miasta, jeśli lekceważy jej kontynuację w muzeum, i jeśli wiadomo, ze obwarowania byly dla Szczecina kajdanami a garnizon nadawał mu żołdacki charakter. Ktos woli pruski dryl od humnistycznego wymiaru niemieckej kultury? Czasem naprawde należy się zastanowić, jakego typu tradycję chce się ożywić.
Nie znaczy to, że fundament forteczny nie jest nic wart. Jest interesujacy pod wzgledem naukowym, ale tym już zajęli się archeolodzy. Dokladne umiejscowienie obwarowań i ich ewentualna rekonstrukcja w postaci makiety byłyby ciekawe z punktu widzenia historii fortyfikacji. Geometrycznemu ładowi narysu twierdzy Stettin nie mozna odmówic waloru estetycznego. Warto się zająć rekonstrukcja stanu miasta i jego fortyfikacji z XVIII w. To byloby interesujace, tak jak kawalek prostego mury nie jest. To jest po prostu nudne, i robienie z tego relikwii oznacza że ktoś nie ma spraw poważniejszych. Konsewator ma.

Jeśli kogoś naprawdę interesują nieżle zachowane relikty, to cale uksztaltowanie terenu i mury oporowe nad dworcem dostarczają satysfakcjonujcych wrażen. Tylko trzeba to doprowadzic do porządku. Kto byl w podziemiach dworca, wie że ich górne wyjście wiedzie na placyk Zawiszy Czarnego, ktory miast pelnic rolę tarasu widokowego, mieści jakieś baraki. Moze to jest miejsce na plenerową rekonstrukcję fortyfikacji? zwlaszcza, że to część dzielnicy pelnej paramilitarnego architektonicznego decorum w postaci neogotyku. inne relikty to koszary zajmowanw dziś przez uniwesytstet najwyrażniej stojace na resztkach dawnych wałów. Pod nimi wiodą drogi i szyny, przy których gdzie niegdzie zachowaly sie jeszcze resztki murów. Fragmenti jakegoś dzieła foretcznego jest w chaszczach na Cmenarzu Centralnym. Jednym slowem, prawdziwi milośnicy mają sie czym zajmować, mają dość reliktów, dla których warto tworzyć obywatelski lobbing.
Jeśli kto w ogóle lubi czerwone, ceglane mury, to czekają na rekonstrukcje jedne z ciekawszych osi widokowych: na tylną fasadę Ratusza Czerwonego, i na fronton Politechniki przy placu Kosciuszki.
A co robią milośnicy? tak szczerze mówiąc, czepiają się, niepomni, że o relikty na terenie inwestycji zadbano bez ich udzialu, w ramach zwyklych obowiazkow urzędniczych, które lekceważą.
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 2 sie 2008, o 17:26

awicenna pisze:Na moją kpinę w sprawie uczuć budzonych przez resztki fundamentu, ktoś zareplikowal, wskazując na "czarną rozpacz", jako uczucie budzone przez wystawę afrykańską w Muzeum. Adwersarz chyba nawet nie wie, jak ciekawy to problem. To rzecz na studium mentalności.
Adwersarz tylko odpowiedział kpiną na kpinę, tak by była ona możliwie ciekawa dla adresata. I nie chodziło wcale o uczucie, które w nim budzi. Można próbować rozpisywać się o "studium mentalności", "spętaniu umysłu", "europocentryzmie" czy "typowej pogardzie mieszkańca miasta", tylko po co, skoro ani to trafione, ani zgodne z tematem omawianym w niniejszym wątku.
awicenna pisze:Nb jeśli dla kogos kawałek tępego muru jest ciekawszy od afrykańskiej rzeźby, powinien jednak popracować nad swą świadomoscią estetyczną.
Jedni cenią dorobek mistrzów holenderskich, inni wolą Picassa, dla jednych sztuką są dzieła Heiligera, inni zachwycają się puszkami Manzoniego. Popracować należy nie tyle nad świadomością estetyczną, ile nad świadomością tego, że człowiek ma prawo do dokonywania wyborów, także w kwestii kultury i sztuki. Krytykować można dzieło, a nie to, jak do niego podchodzą odbiorcy. Nie żyjemy już w czasach, gdy stosunek ten próbowano regulować odgórnie.
awicenna pisze:Gdyby nasz hipotetyczny widz był miłośnikiem historii Szczecina, wiedziałby pewnie, że afrykanskie zbiory i badania sięgają czasów niemieckich.
Wielu "hipotetycznych widzów" wie o tym doskonale. Co więcej – zna świetnie powojenne aspekty tych badań, udział w nich prof. Filipowiaka i jego zespołu, słuchało na wykładach opowieści o piciu kumysu z mieszkańcami Mali... Ale zna również dzieje zbioru brązowych posągów, powstałego z inicjatywy Heinricha Dohrna, i ich uzupełnienia w postaci ceramiki antycznej. Wie także o początkach prac nad kolekcją kopii rzeźb renesansowych. I tutaj niejeden miłośnik historii stawia sobie pytanie – dlaczego jeszcze do Szczecina nie powróciła kopia Mojżesza wg Michała Anioła? Ale inny zna odpowiedź: bo starania o jego powrót sprawiłyby więcej kłopotów (a to finanse, a to przekonanie warszawskiej ASP, a to miejsce ekspozycji), niż w odpowiedzialnych potencjalnie za to osobach drzemie chęci do działania. A co ze zbiorami zoologicznymi? Pół miliona okazów – po co to, jak można zadowolić się owadami na łące – prawdziwy miłośnik historii aż skacze z radości.
awicenna pisze:Nie znaczy to, że fundament forteczny nie jest nic wart. Jest interesujacy pod wzgledem naukowym, ale tym już zajęli się archeolodzy. Dokladne umiejscowienie obwarowań i ich ewentualna rekonstrukcja w postaci makiety byłyby ciekawe z punktu widzenia historii fortyfikacji.
I o to właśnie chodzi – by mur ów stał się pretekstem do utworzenia miejsca, gdzie historia fortyfikacji szczecińskich byłaby opowiedziana w sposób profesjonalny, od średniowiecza, po drugą połowę XIX w. Z planami, makietami, archiwalnymi zdjęciami – a do tego "żywy" eksponat. Nie trzeba zachowywać 47 metrów, wystarczy część, odpowiednio zabezpieczona, z uporządkowanym otoczeniem.
awicenna pisze:A co robią milośnicy? tak szczerze mówiąc, czepiają się, niepomni, że o relikty na terenie inwestycji zadbano bez ich udzialu, w ramach zwyklych obowiazkow urzędniczych, które lekceważą.
Oczywiście, można to nazwać czepianiem się. Załóżmy, że mur jest do niczego, a naprawdę wartościowa była Odra, jako całkiem dobry przykład modernizmu niemieckiego (choć dla mnie ważniejsze jest jej znaczenie powojenne, jako miejsce produkcji jednego z dawnych symboli Szczecina). Dlaczego osoby nieco ważniejsze w tym mieście od "garstki miłośników", a związane z historią, kulturą i sztuką, nie interweniowały w sprawie budynku? Nie chciało się ogólnie, czy chodziło o to, by nie sprawiać problemów koleżankom ze służb konserwatorskich? Gdyby taki apel został wystosowany, zapewne nikt by go nie odebrał jako "czepianie się", lecz jako głos "fachowca", a i wszystkie znaczące media odnotowałyby go w swoich serwisach.

Widzę w postach lekceważące podejście do nas, jako "miłośników" - opatrywanych często cudzysłowem. Prawda jest jednak taka, że urzędnikiem się bywa, miłośnikiem jest.
Ostatnio zmieniony 2 sie 2008, o 20:08 przez Torney, łącznie zmieniany 1 raz.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
Bartosz
Expert
Posty: 8809
Rejestracja: 7 cze 2004, o 17:56
Lokalizacja: Stettin

Postautor: Bartosz » 2 sie 2008, o 19:07

Torney pisze:A co ze zbiorami zoologicznymi?
Właśnie, choćby przez szacunek dla Dohrnów należałoby sprowadzić zbiory entomologiczne z Warszawy do ich rodzinnego miasta.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
awicenna
Posty: 15
Rejestracja: 15 cze 2008, o 13:34

Postautor: awicenna » 3 sie 2008, o 23:28

Widzę zapał do dyskusji motywowany chyba jakby lekkim rozdrażnieniem na myśl, że ktoś może sądzic, iż "miłośnictwo" to niekoniecznie miłośnictwo.
Miłością bowiem nazywamy wiele uczuć, które czasem są miłością, a czasem resentymentem wzgledem tych ktorzy miłuja rozsądniej i w związku z tym nabyli jakieś prawa z obiektem miłości związane.

Zajmijmy się kpinami. Z kpiną jest tak że mówi ona więcej o kpiarzu niż o przedmiocie kpin. Przeciez kpiarz nie porównywał pięknej miłości do fortyfikacji z negatywną miłością do kolumn kołbackich (czym by sie ośmieszył), tylko jako kontrprzykład wybral "wioskę afrykańską") co do której fałszywie mniemał że się nie ośmieszy). Moje domniemane zainteresowanie tym tematem niczego tu nie wyjaśnia, bowiem wcześniej nie zdradzalem zainteresowania nim. Jestem pewien, ze mój interlokutor dobrze zna sterotyp wystawy w muzeum jako śmiesznej "murzyńskiej chatki" i do tego nawiązał. Więc jeśli tego stereotypu nie podziela, to niestety, udało mu sie wprowadzic innych w bląd na swoja niekorzyść. Teraz więc lepiej na ten temat pomilczeć niż niezręcznie się tłumaczyć.
Ja bowiem z namiętnosci do tej pruskiej ruiny kpię świadomie i poważnie. Uważam nawet ze jeżeli milość do niej przysłania zaslugi niemieckich i polskich etnologów, to jest zjawiskiem zdecydowanie szkodliwym.
To nie złomki prowincjonalnych fortyfikacji pruskich czynią z nas miasto otwarte na świat i swoją historię, ale właśnie nasza kolekcja afrykańska . Bo to jest ten wymiar historii, ktory zachowuje ciąglość od czasów niemieckich, i ktory możemy kontynuowac z czystym sumieniem "europejskim" - jeśli europejskość rozumieć jako pierwszą kulture w historii ktora zdobyła się na kwestionowanie swego punktu widzenia, by sprobować pojąć inne kultury - równiez te z przeszłości.

Ochrona tych czy innych aspektów przeszłości to nie jest tylko kwestia miłości ślepej, ale miłości kierowanej rozsądkiem. Można bowiem popełnić mezalians. Moze to kogoś zdziwi, ale milość do pamiątek przeszłosci ma u genezy motywy polityczne. Ich pierwotnym motywem były uczucia patriotyczne. Tak właśnie powstalo pierwsze polskie "muzeum" czyli domek gotycki księżnej Izabeli Czartoryskiej. Jego otoczenie i stan budzi dzis prawdziwą "czarną rozpacz". Szkoda ze nie towarzyszy mu miłość tak gorąca jak uwielbienie szczecinian do resztek pruskich murów (mniej więcej ten sam czas).
Wspominając więc o wolności wyboru należy pamiętać, że nie po to się o nią zabiega, by oddawać się w niewolę namietności bezrefleksyjnej, ale by dobrze zastanowić się co - niezaleznie od miłoćci, ktora może mieć wiele obiektów - opieką otoczyć należy. Nie jest to kwestia wyłącznie upodobań. W przypadku dobr kultury nie ma znaczenia czy ktoś "lubi" Picassa, czy malarstwo holenderskie. Ja np Picassa nie lubię. Natomiast mogę opowiedziec o kulturowej roli i wpływie Picassa i o znaczeniu pruskiego militaryzmu w historii. A poprzez spojrzenie Picassa wiem, ile moja kultura zawdziecza afrykańskiej. I gdyby byla to kwestia wyboru, nie mialbym wątpliwosci, jakiego dokonac. Wybór pruskiego szańca czyniłby mnie kims zielonym politycznie i pozbawionym kompetencji kulturowych. Wolność wyboru istnieje dlatego, ze nie można mieć wszystkiego. Inaczej byłaby zbędna. Czasem nie ma kwestii wyboru, bo mozna i to i tamto. Tym niemniej zawsze nalezy zapytac: jaką dla odmiany opowieść chce nam przytoczyc "miłośnik" pruskiego reliktu? Bo mam wrażenie ze nie czuje on potrzeby uzasadniania czegokolwiek, a wolności używa do wyboru przedmiotu kpin. No to wybrał. Z jakim dla siebie skutkiem?

Integralną częścią wiedzy o przeszłości różnych przedmiotów jest pamięć opinii o rzeczach. Opinie zmieniają się w historii i stają się częścią historii rzeczy. Rzecz sama w sobie nie ma bowiem żadnej wartości bez opowieści o znaczeniu, jakie nadaje jej odbiorca. Dlatego troche dziwi mnie zapał do ratowania kawalka muru, z ktorym w historii świata wiąże się wszystko co najgorsze, któremu nie można przypisać nawet najmniejszych wartości estetycznej. Nie wiem jakie znacznie chce sie temu nadać. A będzie to przecież cześć historii tych murów. Ich obrońcy sami chyba sobie nie zdają sprawy z kreatywnego wymiaru swej dzialalnosci. Milość nie wszystko usprawiedliwa. Jeśli chce się rozdawać kuksańce w imię jej przedmiotu, nalezaloby wytlumaczyc swoje racje, miast okazywac leceważenie tym aspektom historii, ktore nas a Niemcami łączą. Mury pruskich fortec wyłącznie nas dzieliły.

W sprawie innych rzekomych zaniedbań ludzi odpowiedzialnych nie bradzo rozumiem tego koktailu z rzeczy załatwionych i domniemań. O ile wiem, kolekcja Dohrnow jest eksponowana. Nawet w rekonstruowanej przestrzeni. Obyło sie bez pohukiwań "miłośników". Można o tym przeczytać na stronie www konserwatora miejskiego. Moze go ktoś za to pochwalil? czy tutaj rozdaje sie tylko kije, o marchewkach nikt nie słyszał? Przypomną że Dohrnowie należeli do tych, których mury fortecy Hohenzollernow uwierały. Ja wolę tradycję zapoczątkowaną przez nich.
Kopia pomnika Colleoniego też stoi w środku miasta. Z tego co słyszalem, została kupiona przez wladze miejskie. Może się nie znam, ale kupić można coś tylko od prawowitego właściciela. Z czego by wyniklao, że jeśli coś jest jeszcze z dawnych zbiorów szczecińskich w innych rękach, to jedynym odpowidzialnym za ich los jest właściciel. Kto w Szczecinie nim jest? To by zapewne pozwoliło ustalić tych emigmatycznych gnuśnych "odpowiedzialnych", którzy sprawę zaniedbują.
Może warto przypomnieć, że dawne zbiory szczecińskie znajdują się w Greifswaldzie. Pewnie wskutek lenistwa "odpowiedzalnych".
Bardzo jestem ciekaw, na jakiej podstawie "milośnik" pragnąłby zakwestionowac prawo Greifswaldu do dawnych zbiorów szczecińskich. Może upomni sie o ewentualne stettiniana w Warszawie na rzecz Greifswaldu, jeśli uznaje jego prawo własności, a potem zaproponuje zamianę na cegły z tego murku koło Odry? A może jednak przyjdzie mu do głowy, że wiele rzeczy zmienilo wlaścicieli wskutek wydarzeń niezależnych np od konserwatora?

Zwrócono słsznie uwagę że miłośnicy mają zasługę z udostępnieniu podziemi pod dworcem. I chwala im za to. Nie tyle za to że polowali na rzekomo odpowiedzialnych, ale za to, że dogadali się z właścicielem, i nadali temu miejscu nową funkcję o charakterze również komercyjnym. Zabytki albo otrzymuja nowe funkcje albo umierają. Chyba że wszystkie maja być utrzymywane za publiczne pieniądze. Ale tego się nie da i każdy przytomny miłośnik powinien o tym wiedzieć, jeśli nie chce zostać "miłośnikiem". Część ochrony można przerzucić na inwestora, ale trzeba też pamiętać że inwestor nie jest od ochrony. Sens jego działań jest komercyjny, i jeśli dobrze to robi to chwała mu za to, bo od tego jest. I dobrze, bo ktoś musi płacić podatki na funkcje publiczne, łącznie z ochroną zabytków. Gdy ktoś się czegoś domaga od inwestora należy wiedzieć, że efektem może być tylko kompromis, czyli coś kosztem czegoś. I warto sie zastanowić, co to jest, bo inwestor na wszystko nie pójdzie i trzeba starannie wybierać pole bitwy. Jej stawka musi być tego warta.
Jeśli akcja obywatelska Sediny pozwoli ujrzeć inwestorowi funkcje komercyjne w np hallu z rekonstrukcją umocnień szczecińskich , to będzie wielka zasługa. Choć można by już dyskutować czy właśnie to miejsce jest najodpowiedniejsze. Ale to inna sprawa.
Natomiast poszturchiwanie konserwtora to zniechęcanie do siebie jedynego sprzymierzeńca, którego mieć możecie. Bo tak naprawde tylko garstka miłośników jest tym zainteresowana, a wiekszość mieszkańców ma sprawe pruskich umocnieni w tak samo głębokim "poważaniu" jak "chatkę murzyńską".
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 4 sie 2008, o 02:00

Należałoby zacząć od pytania, skąd pewność, iż owa ruina jest ruiną pruską? Jeśli bowiem w rzeczywistości dyskutujemy nad reliktem szwedzkim, może się okazać, iż znaczenie pruskiego militaryzmu nijak się ma do tematu, podobnie jak to, że ich mury w historii wyłącznie nas dzieliły.

Jeśli chodzi o Colleoniego, to nie tyle został kupiony przez miasto, ile wymieniony na kolejną kopię – i doprawdy doskonale wiem, że nie muszę w tym miejscu przypominać tej historii. Inna sprawa, że wypracowany wówczas kompromis był policzkiem w twarz dla Szczecina, i wie to każdy, kto zna historię "podarunków" przesyłanych z Pomorza na Mazowsze. Mojżesz wciąż pozostaje na wygnaniu, podczas gdy dawno winien być "podarowany" Szczecinowi przez "prawowitego właściciela", który niesamowicie ceni sobie jego obecność w stolicy – co widział każdy odwiedzający portiernię ASP. Ale pewnie zaraz się okaże, że ci, którzy by chcieli jego powrotu, są zieloni politycznie i pozbawieni kompetencji kulturowych.

Greifswald ma to do siebie, że leży na Pomorzu i dysponuje czymś takim jak Pommersches Landesmuseum – obecność stettinianów tam więc nikogo interesującego się tematem nie dziwi. Warszawa, o ile wiem, takowych "z urzędu" nie gromadzi, a historia jak się one tam znalazły jest znana tak samo, jak dzieje tych eksponowanych w Niemczech. A to, że znalazły się w Warszawie czasem niezależnie od ówczesnych konserwatorów, wcale nie oznacza, iż obecni nie mogliby zainicjować akcji ich sprowadzenia nad Odrę i Bałtyk.

W sprawie kija i marchewki – wystarczy poznać lepiej nasz portal, by wiedzieć, że na bieżąco informujemy o renowacjach szczecińskich zabytków, a nasi użytkownicy niejednokrotnie wyrażali zachwyt choćby nad gmachem I LO, Ratuszem Staromiejskim, Zamkiem Książąt Pomorskich czy wieżą (bo iglicą niekoniecznie) katedry św. Jakuba. Problem polega jednak na tym, że chwaląc tego typu przedsięwzięcia marchewka należy się nie tyle służbom konserwatorskim, ile wykonawcom, np. firmie Konsart. Tak to już bowiem jest, że czynem bezpośrednio przy akcjach chwalonych wykazują się jednostki składające się choćby na wymienioną wyżej firmę (działające naturalnie pod nadzorem konserwatorskim, i my o tym nie zapominamy), a przy akcjach krytykowanych – konserwator, który jako urzędnik wydaje np. zgodę na rozbiórkę. Kij i marchewka mają jednak to do siebie, że posiadają dwa końce. Jak mój adwersarz myśli, dlaczego w czasie konferencji 28 kwietnia 2006 r. w wystąpieniu Małgorzaty Jankowskiej ("Powstanie samorządowej służby konserwatorskiej w strukturze organizacyjnej Gminy Miasto Szczecin") była mowa o paśmie spektakularnych sukcesów służb konserwatorskich? Czy w zespole MKZ widuje się wyłącznie marchewki, a kija nikt na oczy nie widział? Jeśli tak, to krytyka "miłośników" być może z czasem pokaże, że zbyt monotonna dieta źle wpływa na zdrowie. Proszę sobie przypomnieć choćby wypowiedzi na temat grobowca Wrangla, czy niedawne odsłonięcie modelu Sediny i "rufę dziobu" albo "pomnik mężczyzny walczącego z Heraklesem" – może to pokaże, że jednak pewne kije rozdawane są słusznie.

Zastanawia mnie dlaczego akurat ta akcja postrzegana jest przez niektórych jako atak na służby konserwatorskie. Owszem, czasem wypowiadamy się negatywnie na temat ich prac, ale w tym konkretnym przypadku list był wyłącznie apelem, by zgody na rozbiórkę nie wydawać – a to zapowiadał i inwestor, i pracujący przy odkryciu archeolodzy. I tu kolejne pytania – jeśli prawdą jest, że odpowiedni zapis o wyeksponowaniu murów istnieje, dlaczego nie wiedzieli o tym skierowani do badań archeolodzy? Czy to nie służby konserwatorskie winny ich o tym powiadomić, wiedząc, iż będą o to pytani przez dziennikarzy? Skąd przekonanie o tym, że mur zostanie rozebrany u rzecznika prasowego ECE? Czy i ów rzecznik nie wiedział o umowie między inwestorem, a służbami konserwatorskimi? A może istnieje tajny protokół, podpisany 37 dni po właściwej umowie? Wystarczy poczytać komentarze na forach szczecińskich (i nie tylko) mediów internetowych, by zauważyć jak część czytelników postrzega "historię" dążeń do zachowania muru – cytuję: "No i wyszło na to, że pani konserwator własną piersią zasłoniła zabytek".

Zdajemy sobie sprawę z potencjalnie kreatywnego wymiaru naszej działalności – ów mur, jak już wspominałem, może stać się pretekstem do zaprezentowania w tym miejscu dziejów fortyfikacji bez względu na ich proweniencję, a idąc dalej – z czasem może doprowadzić do odnotowania naszej akcji obywatelskiej w kategorii działań pozytywnych.

Czy my zniechęcamy naszego potencjalnego sprzymierzeńca? Pytanie byłoby może i słuszne, gdyby nie to, jak ów "sprzymierzeniec" odniósł się do naszej propozycji z 2006 r. zawartej w pierwszym liście otwartym do służb konserwatorskich Szczecina i województwa. Kierowaliśmy się wyłącznie dbałością o nasze miasto – a jego służby (na równi z wojewódzkimi) potraktowały nas jako nic nie znaczący portalik, którego przedstawicielom można obiecać spotkanie i owocne rozmowy, a później najzwyczajniej w świecie zignorować, by nie użyć dosadniejszego stwierdzenia. A przypomnę, że obiecaliśmy zorganizować wszystko od A do Z, prosząc wyłącznie o podanie dogodnego dla owych służb terminu. Naturalnie, służby konserwatorskie nie są zobowiązane żadnym aktem prawnym, by na takie spotkanie się godzić. Ale można to też potraktować jako ucieczkę, strach przed aktywnością nieco inną niż wyznaczają skostniałe urzędnicze standardy. Ale są tacy, którzy się nie boją – nie trzeba daleko szukać, polecam przykład pełnomocnika burmistrza Polic ds. zabytków p. Jana Antoniego Kłysa i jego dyskusji z "miłośnikami" tego miasteczka na forum police.info.pl – jemu nie brakuje wiedzy, odwagi i chęci.

A czy ów konserwator jest jedynym sprzymierzeńcem, jakiego mieć możemy – śmiem wątpić.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 5 sie 2008, o 22:05

Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
Woytas
Posty: 366
Rejestracja: 16 gru 2005, o 20:28
Lokalizacja: Szczecin- prawobrzeże

Postautor: Woytas » 5 sie 2008, o 22:09

Jak to miło ze nagle wszystkim się podoba. :D
Awatar użytkownika
domino67
Posty: 102
Rejestracja: 22 sty 2006, o 13:29
Lokalizacja: PRITZLOW

Postautor: domino67 » 6 sie 2008, o 06:36

Woytas pisze:
Jak to miło ze nagle wszystkim się podoba. :D
Tylko proszę please:bitte:рoc'ить:chièdere:bewakasza żadnych napisów na tym murze. :lol:
FACTA, NON VERBA

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości

cron