Wywiad z przedwojenn± mieszkank± Szczecina

Dyskusje na temat miasta do 26 kwietnia 1945 r.
Vector2

Postautor: Vector2 » 2 gru 2004, o 12:09

woti pisze:B³agam wiêc:
Vector, PRZEDSTAW J¡ NAM BLI¯EJ!!!
No dobrze maly wstep :-) Ona jest z pochodzenia Niemka urodzona w Szczecinie. urodzila sie w 1923 roku Czyli w chwili wybuchu wojny miala 16 lat. Znamy sie juz pare lat. Pracuje z jej corka w jednym biurze.
Ktoregos dnia poznalem ja na BBQ czyli takim pikniku. Zaczelismy rozmawiac o Szczecinie i zawsze jak sie widzimy (tak ze dwa razy do roku) to gadamy o naszym miescie, (glownie z jej inicjatywy) do upadlego, probujac czesto ustalic te same miejsca. Ona po niemiecku a ja po polsku. Troche to bywa zabawne bo nie znam nazw niemieckich a ona polskich. Ale jakos dawalismy sobie rade. Z kazdej mojej podrozy do Szczecina zawsze jej cos przywozilem. Album, kartki, zdjecia jej dawnej szkoly, zeszyty po niemiecku czy nalepke z Gryfem ostatnio. Bylem na jej 80 urodzinach. Raczej nie spodziewajmy sie, ze byla zaangazowana w polityke czy tez znala tajne podziemia, jak tez jej znajomosc Stoewer'a jest praktycznie zerowa. (na marginesie ja mam kontakt ze zbieraczami tych aut w Australii) Na fotografii jest w mundurze konduktorki tramwajowej. Na widok zdjecia innej pani na placu Tobruckim powiedziala, ze to dziwne, ze tamta jest w wysokich butach bo to bylo w tamtych czasach zabronione, ze wzgledu BHP. Jezeli chodzi o jej wyjazd do Australii to po opuszczeniu Szczecina w grudniu 1945 pojechala do Hamburga, wyszla za maz i oboje wyemigrowali do Anglii. Dopiero z Anglii wyjechali do Australii by sie polaczyc z dalsza rodzina. Dlaczego wyjechala ze Szczecina ? Powiedziala, ze nie miala wyboru, ze dano im do zrozumienia ze maja wyjechac i juz. Traktuje to jako nastepstwo wojny.
Wiecej szczegolow napisze jak doprowadze do porzadku jej pierwsza czesc odpowiedzi. W trakcie, zaczela sobie przypominac i opowiadac rozne zdarzenia, co dodaje duzo ciekawostek ale gmatwa kolejnosc odpowiedzi. Co do wywiadu na zywo w konwencji chata to zobaczymy co da sie zrobic. Jej corka juz sie do tego powoli przekonuje...
to tyle na razie. Pozdrowienia
Awatar użytkownika
ano69
Posty: 33
Rejestracja: 20 wrz 2004, o 12:15
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Postautor: ano69 » 2 gru 2004, o 13:09

No dobrze maly wstep :-) ...
...Z kazdej mojej podrozy do Szczecina zawsze jej cos przywozilem. Album, kartki, zdjecia jej dawnej szkoly, zeszyty po niemiecku czy nalepke z Gryfem ostatnio...
Jest taka płyta na komputer, gdzie można odbyć sentymantalną podróż po starym Szczecinie. Starsza Pani napewno coś by sobie przypomniała widząc to, o czym Ty z NIĄ rozmawiasz. Teraz nasuwa mi sie jedna myśl, jak Ci to przesłać ? Pocztą? Warto, byś to miał pod ręką!
...Na fotografii jest w mundurze konduktorki tramwajowej....
Wiedziałem, że to mundur tramwajarki, wiedziałem!!!
Andrzej
Vector
Posty: 15
Rejestracja: 30 lis 2004, o 04:04
Lokalizacja: Oztralya

Postautor: Vector » 2 gru 2004, o 23:53

Znalazlem fotke Lotte z BBQ zrobiona dwa lata temu.
Załączniki
Po lewej stronie przedwojenna mieszkanka  Szczecina - fotka zrobiona dwa lata temu
Po lewej stronie przedwojenna mieszkanka Szczecina - fotka zrobiona dwa lata temu
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 328
Rejestracja: 23 lis 2004, o 17:38
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

delikatne pytania

Postautor: romeck » 3 gru 2004, o 00:00

Jestem też bardzo ciekaw czy coś powie.
Może trochę to wyjasni moje sentymenty do przedwojennego Szczecina i zbieranie tych starych kartek.

Po prostu, że częśc mojej rodziny mieszkała w Szczecinie w tamtych czasach (koniec wojny, pierwsze lata po). Próbowałem po wojnie wypytywać kilka razy. Już na terenie Niemiec. Totalnie bezskutecznie. "Do tego się nie wraca" - słyszałem plus banały, że było ciężko. Historia jest mocno skomplikowana.
zobacz: www.czejarek.pl/stettin
Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Postautor: Busol » 9 gru 2004, o 00:29

I kolejne obiecane przez Vectora zdjęcie pani Lotte:

Podsylam fotke zrobiona przed zajezdnia z okazji jakiegos stazu pracy
jednego z szefow tramwajow. Z tego co mowi Lotte to bylo w 1943 roku. Nad jej glowa jest krzyzyk.
Załączniki
lotte_1943.jpg
Awatar użytkownika
szperacz88
Posty: 753
Rejestracja: 20 sie 2004, o 15:19
Lokalizacja: Stettin, Moltkestrasse
Kontakt:

Postautor: szperacz88 » 9 gru 2004, o 06:15

super!!! to zajezdnia Niemierzyn! o kurde! ale mam teraz o niek kilka info! i ta fota hahahahaha!
GG:6137084 szperacz88@tlen.pl/ 0508925219
Towarzystwo Wiedzy historycznej "Terra Stetinum"/motto: Fant zawsze musi być
posiadacz wykrywacza jabel i dyktafonu jakby co. Teren działania: Międzyodrze, strefa przygraniczna, las arkoński, wyspa pucka.
Awatar użytkownika
woti
Posty: 838
Rejestracja: 8 maja 2004, o 18:40
Lokalizacja: Szczecin (Bolinko)
Kontakt:

Postautor: woti » 9 gru 2004, o 18:59

1/ Mamy więc "prostą" tramwajarkę - była konduktorem czy motorniczym? Jakiego wykształcenia/kursów wymagano?
2/ Zaciekawiła mnie ta sprawa o "niewłaściwości BHP wysokich butów".
3/ Czy duży problem stanowiły dla tramwajarzy bombardowania?
4/ Czy miała styczność z robotnikami przymusowymi?

Oczywiście, to tylko propozycje...

PS. Znam w Melbourne jednego takiego Polaka ze Szczecina, który kiedyś gadał nieco po niemiecku. Nie wiem jednak itd. - potrzeba by, abyś odezwał się do mnie poza forum...
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 364
Rejestracja: 19 maja 2004, o 22:10
Lokalizacja: Stettin - Hokendorf

Postautor: Gambit » 9 gru 2004, o 23:28

Czy Pani Lotte znała może kogoś kto miał na nazwisko Hutter lub podobnie, był tramwajarzem i mieszkał przy Braunsfelde? Czy taka ulica wogóle była? Mój dziadek w 1955 na konkurs 10-lecia zdobycia (ex-wyzwolenia) Szczecina napisał spore opowiadanie, którego akcja zaczyna się w 1945 roku i oparł je na faktach. Ten Hutter z opowiadania miał żonę Elzę, syna Otto i Franza. Nazwisko w rzeczywistości miał inne ale chyba jednak rzeczywiście był motorniczym. Jak przed wojną się nazywała ul. Grzegorza z Sanoka?
"So, I`ve decided to take my work back underground... To stop to follow it into the wrong hands..."
Vector
Posty: 15
Rejestracja: 30 lis 2004, o 04:04
Lokalizacja: Oztralya

Postautor: Vector » 10 gru 2004, o 04:39

woti pisze:1/ Mamy więc "prostą" tramwajarkę - była konduktorem czy motorniczym? Jakiego wykształcenia/kursów wymagano?
2/ Zaciekawiła mnie ta sprawa o "niewłaściwości BHP wysokich butów".
3/ Czy duży problem stanowiły dla tramwajarzy bombardowania?
4/ Czy miała styczność z robotnikami przymusowymi?

Oczywiście, to tylko propozycje...

PS. Znam w Melbourne jednego takiego Polaka ze Szczecina, który kiedyś gadał nieco po niemiecku. Nie wiem jednak itd. - potrzeba by, abyś odezwał się do mnie poza forum...
W Twojej wypowiedzi wyczuwa sie rozczarowanie ze mamy "prosta" tramwajarke. Mamy i nic na to nie poradze. Lepszy rydz niz nic. :roll: Byla mloda dziewczyna ktorej powiedziano, ze musi pracowac ku chwale Faterlandu i ma do wyboru, fabryke amunicji, czerwony krzyz albo tramwaje.
Wybrala tramwaje. Wiekszosc facetow w jej wieku wiadomo gdzie poszlo.
Uczono ja w trakcie pracy. Sprzedawanie biletow w tramwaju nie wymagalo jakiegos specjalnego wyksztalcenia.
2. Ciesze sie ze Cie ciekawi BHP. 8) Z tego co mowila na wysokich obcasach latwo sie mozna wywrocic w jadacym tramwaju. Nie wiem czy pamietasz stary tabor tramwajowy ale podloga byla zrobiona z drewna z wieloma rowkami.
3. Bombardowania byly smiertelnym zagrozeniem dla tramwajarzy. :shock: ..jak tez innych mieszkancow. A serio, to po ogloszeniu alarmu lotniczego, tramwaj zatrzymywano, wypuszczano pasazerow do najblizszego schronu, rozczepiano wagony i pantograf w dol i wtedy zaloga sama biegla do schronu. (na razie nie doszlismy jeszcze do wglebiania sie w ten temat, jakie byly najwieksze zniszczenia czy tez utrudnienia po bombardowaniach) Nie chce zmeczyc jej wspomnieniami za szybko i staram sie dozowac pytania. 8)
4. Pod koniec wojny ( tak od 1943) w Szczecinie byli widoczni robotnicy Rosjanie, Polacy i Belgowie. Belgowie byli traktowani jako zaprzyjazniona nacja, ale nie mogli flirtowac z niemkami. Siostra Lotte potajemnie zwiazala sie z Belgiem ktory ze swoim ojcem przyjechal pracowac w jednej ze szczecinskich piekarni, wyszla za niego w maju 1945 w Szczecinie wyjechali do Belgii. Co do Polakow i Rosjan to korzystali z tramwajow, ale nie wolno im bylo wchodzic do srodka ktory byl "tylko dla Niemcow".
Lotte pamieta ze Polacy i Rosjanie byli specjalnie oznaczeni. Osobiscie nie miala zadnej blizszej stycznosci z nie niemcami w tym okresie.
(pozniej wyszla za maz za niemieckiego Lotysza)

Co do Polaka z Melbourne ktory gadal nieco po niemiecku, co zamierzasz zrobic ?


Gambit > Lotte nie pamieta goscia o nazwisku Hutter a Braunsfelde to wedlug niej nazwa duzej dzielnicy przez ktora jechal tramwaj "7"

ano69 > Plyta CD na pewno by sprawila przyplyw pamieci u starszej pani.
Mysle ze warto by zeby ktos mi to mogl podeslac poczta.

To tyle na razie. Milego weekendu. Ciag dalszy nastapi....
Awatar użytkownika
Bachinstitut
Expert
Posty: 11311
Rejestracja: 22 cze 2004, o 17:54

Postautor: Bachinstitut » 10 gru 2004, o 05:59

Gambit pisze: Jak przed wojną się nazywała ul. Grzegorza z Sanoka?
Fontaneweg
Erich-Falkenwalder-Gesellschaft
Awatar użytkownika
Busol
Admin
Posty: 9632
Rejestracja: 21 kwie 2004, o 01:42
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Postautor: Busol » 10 gru 2004, o 08:10

Vector pisze:ano69 > Plyta CD na pewno by sprawila przyplyw pamieci u starszej pani. Mysle ze warto by zeby ktos mi to mogl podeslac poczta.
Podeślij na admin@sedina.pl adres pocztowy a w poniedzilek wysle...

Przy okazji moze jakbyscie siedzieli przy komputerze to masz nasza galerie - dla przyplywu pamieci
Vector
Posty: 15
Rejestracja: 30 lis 2004, o 04:04
Lokalizacja: Oztralya

Postautor: Vector » 5 sty 2005, o 06:39

Witam, w nowym roku zyczac wszystkiego najlepszego.
Ponizej znajdziecie pierwsza czesc odpowiedzi Lotte. Czesto odpowiedzi przeplataja sie z opowiastkami. Chronologia tez jest dosc plynna. Mam nadzieje ze jednak bedzie to interesujace.

1. Lotte jest pochodzenia niemieckiego.
Urodzila sie 1.1.1923 w Szczecinie w budynku na Berliner Chaussee pod numerem prawdopodobnie 5.
Jej ojciec byl hydraulikiem.
Mial, jak ona utrzymuje kilku pracownikow. Po dojsciu Adolfa Hitlera do wladzy byl poddany, jak wiekszosc rzemieslnikow, egzaminom sprawdzajacym. Wedlug Lotte zdal egzamin rzemieslniczy, ale nie zdal egzaminu z wiedzy politycznej. Co spowodowalo ze musial wszystkich pracownikow zwolnic I pracowal sam z synem.
Pierwszy dom Berliner Chaussee >byla to typowa czynszowa wielopietrowa kamienica z podworzem w srodku. Toalety byly na polpietrze, tak samo z kuchniami I z pralnia. Kazda rodzina miala swoj czas przydzielony uzytkowania. Mieli elektrycznosc do oswietlenia.
Nastepnie w czasie wojny przeniesli sie do sutereny przy Petrihoffstraße. Numer 9. Powodem byly wedlug niej lepsze warunki mieszkaniowe > ja mysle ze czuli sie bezpieczniej w trakcie bombardowan. Mieli biezaca wode . W zimie pamieta ze ojciec rozmrazal rury palnikiem, tak bylo zimno w kuchni. Mieli tez niewielka kuchnie, gotowali uzywajac elektrycznosc. Nie bylo lodowki co powodowalo, ze zakupy zywnosci byly codziennym rytualem. Kupowali w okolicznych, malych naroznych sklepikach. Duzy sklep w okolicy byl wlasnoscia rodziny zydowskiej. (historia z tym zwiazana)>
Lotte chciala sobie kupic plaszcz na splaty
typu Layby (> towar jest odkladany na polke I splacany w ratach. Po zaplacie calej sumy towar mozna odebrac)
ktory zostal zamowiony w tym sklepie I zaczela wplacac pieniadze. Ktoregos dnia zauwazyla ,ze wszystkie okna w sklepach zydowskich byly porozbijane. Bala sie ze straci juz wplacone pieniadze i plaszcza tez nie zobaczy. "Nowi" niemieccy wlasciciele, jednak uznali jej transakcje i po wplacie wszystkiego dostala swoj plaszcz.
Historia zwiazana z podworkiem.
Lotte pamieta, jak do miasta przybyl okret wojenny z duza iloscia marynarzy.
Wladze niemieckie uznaly, ze nie jest bezpiecznie, ze wzgledu na bombardowania, zeby marynarze zostali na statku, gdzie byliby celem brytyjskiego bombardowania. Zostali rozlokowani na podworzach kamienic miejskich w namiotach.
Jednak brytyjscy lotnicy odkryli te miejsca I zbombardowali podworze gdzie mieszkala Lotte. Mowila, ze widziala niesamowicie znieksztalcone zweglone zwloki nieszczesnych marynarzy. Jej dom tez byl zbombardowany. Lotte byla wtedy po za domem. Jak wrocila, spotkala swoja matke z jedna zapakowana walizka. Na szczescie akurat wtedy jej matka poszla do schronu innego niz zawsze, na tylach kamienicy. Ludzie w pierwszym schronie na froncie zgineli.
W tamtych czasach, ludzie zyli na walizkach. W czasie alarmow schodzili do schronow z najniezbedniejszymi rzeczami. Lotte nosila fotografie rodzinne. No I je w koncu zgubila. Jej ojciec mial hobby, wlasnie robil fotografie. Sam je wywolywal. (Eryka (jej corka) obiecala ze poszuka w domu I zeskanuje pozostale resztki )
Po zbombardowaniu domu przeniesli sie do dzielnicy Nemitz (tam byla zajezdnia tramwajowa) na ulice Arn ?
3. Wyjechala w grudniu 1945 poniewaz Polacy sugerowali to wszystkim Niemcom w tym okresie. Potraktowala to jako nastepstwo wojny.
4. Miala wtedy 22 lata.
5. Nie jest w stanie powiedziec kto I kiedy zdemontowal pomnik Sediny.
6. CDN
7. CDN
8-9 Lotte mieszkala z rodzicami. Warunki opisalem powyzej. Miejmy nadzieje ze dostaniemy jakis zdjecia tych miejsc.
Jej Prababka miala sklep spozywczy i czesto Lotte jej pomagala jako dziewczynka w pracach w sklepiku.

10. W wolnym czasie Lotte lubila plywac (czesto chodzili nad Odre czasem nad jezioro (mysle ze Glebokie) jak tez na baseny.
Jezdzila na rowerze, ktory zrobil ojciec (jak twierdzi nie bylo za wiele dzieciecych rowerow) Uwielbiala chodzic do kina.
Wiadomosci ze swiata byly pokazywane w kronice przed filmami. Gazet raczej nie czytala. Jej ojciec zbudowal lodke motorowa ktora plywali po Odrze. W zimie w wolnym czasie jezdzila na lyzwach na zamarznietych jeziorach.

11. Skonczyla szkole podstawowa, nastepnie zawodowa w zawodzie kapelusznika.

12. Pracowala w sklepie kapeluszniczym “Frau Lucy Runge”
wyrabiajacej wyrafinowane kapelusze dla dam z towarzystwa. Wlascicielka byla najprawdopodobnie angielskiego pochodzenia. Zyla w angielskim stylu. Uczyla mlode dziewczyny jak sie zachowywac. Lotte miedzy innymi byla odpowiedzialna za dostarczanie osobiscie kapeluszy do domow klientek. Pracowala w godzinach od 8:00 do 19:00 szesc dni w tygodniu. Zarabiala 40 DM na miesiac.
Oddawala 35 DM rodzicom. W niedziele od 20 do 24 sprzatala tez w restauracji ktora miescila sie na froncie domu w ktorym mieszkala. Dostawala za to 1.5 DM
Ponizej kilka cen ktore zapamietala.
Para butow – 5 DM
Podzelowanie butow – 1.5 DM
Plaszcz – 20 DM
Suknia 10 – 30 DM
Chleb .50 DM
Bulka .20 DM
Czynsz za mieszkanie dwu sypialniowe plus salon 40 DM miesiecznie.

14. W tramwajach pracowala w zajezdni Nemitz na liniach 3, 4 , 6 . Byla konduktorka. Pracowala na zmiany. Tramwaje zaczynaly jezdzic od 5 rano do 24. Po pracy na wieczornej zmianie wracala do domu na piechote.

Cdn.
:)
Ostatnio zmieniony 12 sty 2005, o 07:49 przez Vector, łącznie zmieniany 1 raz.
mirekjot
Posty: 1039
Rejestracja: 17 gru 2004, o 12:32

Postautor: mirekjot » 5 sty 2005, o 16:00

Vector, człowieku, tę frau Lotte chyba Niebiosa nam zesłały. Mówię o Szczecińskim Towarzystwie Miłośników Komunikacji Miejskiej. Przekaż Jej, że od 1 stycznia 2005 zajęzdnię Niemierzyn (dawniej Nemitz) wyłączono z ruchu i pracujemy nad tym, aby powstało tam Muzeum Techniki i Komunikacji. Mamy parę zabytkowych wozów tramwajowych, najstarszy z 1926 roku, typ Bremen, nr 144, może nawet śmigała nim po mieście jako konduktorka. Znajdę jakieś ładne zdjęcie tego wozu - specjalnie dla Niej, ale dopiero jutro. Mamy bardzo mało wiadomości o pracy tramwajów w czasie wojny. Musisz ją o to wypytać specjalnie. Rozumiesz. Proszę!!! Jej wspomnienia będą w przyszłym Muzeum na honorowym miejscu!
Awatar użytkownika
keson
Admin
Posty: 844
Rejestracja: 12 maja 2004, o 10:21
Kontakt:

Postautor: keson » 5 sty 2005, o 21:46

Vector pisze:Pierwszy dom Berliner Chasse >byla to typowa czynszowa wielopietrowa kamienica z podworzem w srodku. Toalety byly na polpietrze, tak samo z kuchniami I z pralnia. Kazda rodzina miala swoj czas przydzielony uzytkowania. Mieli elektrycznosc do oswietlenia.
no, toalety na polpietrach to sa w niektorych kamienicach do dzis wykorzystywane, sam miod zima :wink:

ale kuchnie to chyba jakis przestrzal... chyba ze to jakas mocno nietypowa czynszowka.

elektrycznosc z kolei swiadczy chyba o tym, ze byla to troche lepsza czynszowka, w gorszych oswietlenie gazowe funkcjonowalo jeszcze po wojnie
Vector
Posty: 15
Rejestracja: 30 lis 2004, o 04:04
Lokalizacja: Oztralya

Postautor: Vector » 6 sty 2005, o 01:43

keson > Dzieki za zwrocenie uwagi na te kuchnie. Okazuje sie ze kuchnia byla na koncu korytarza, na poziomie mieszkania.
mirekjot > :lol: pytaj ile wlezie.
Dostalem kilka fotek i zaraz je zalacze.
Jak ktos ma jakies dodatkowe pytania albo znalazl niescislosci to prosze pytac i zamieszczac uwagi. (Poki to jest mozliwe)
Załączniki
Lotte w mundurze tramwajarskim
Lotte w mundurze tramwajarskim

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości