Rafał uwierz mi ze mimo iz tak moze brzmi to Andos w tej kwestii zarówno zawodowo i prywatnie jest autorytetem...RafałZahorski pisze:cyt: "na parę tysięcy ekshumacji w których brałem udział" - wiesz to brzmi po prostu niedorzecznie.
Otóż nie mogę się z Tobą zgodzić. Przez bardzo wiele lat po wyjechaniu ze Szczecina mieszkałem na Dolnym Śląsku, a od kilku w rejonie, gdzie przełamywano Wał Pomorski. Powiem, a wiem co piszę właśnie z racji zawodu jaki wykonuję, że jedynie niewielki promil, nawet nie procent "poszukiwaczy" dokonuje zgłoszenia jakiegokolwiek znaleziska. Co więcej, znam ludzi, którzy działając właśnie w "szarej strefie" poszukiwań, najczęściej z pogwałceniem prawa, dorobili się niemałych pieniędzy na tej działalności.Andoss pisze:Nie wszyscy "poszukiwacze" działają w "szarej strefie" są tacy którzy robią to legalnie. Jakoś mimo roztoczonego przez Ciebie ciemnego scenariusza wielu "Poszukiwaczy" zgłasza takie znaleziska, a nawet zgłaszają znalezienie artefaktów archeologicznych
Niestety nie są to stereotypy. Wiesz jak to wygląda? Tak naprawdę? Otóż (o czym już pisałem) gdy w czasie prac polowych , budowlanych, drogowych, leśnych dokona się takiego znaleziska, to nawet CZASEM ktoś powiadomi Policję, czy organ samorządu terytorialnego. I nawet czasem procedura ekshumacji, godnego pochówku (w tle czynności prokuratorskie, czasem IPN) jest wykonywana zgodnie z prawem. Najczęściej jednak, śmiało mogę stwierdzić, że w 80% szczątki są ograbiane z tego co jeszcze może stanowić jakąś wartość, a następnie zakopywane głębiej, albo jak to bywało, zalewane kolejna warstwą asfaltu.Andoss pisze:Już kilkukrotnie pisałem, że rocznie w wyniku takich zgłoszeń kilkudziesięciu żołnierzy trafia na cmentarz nie rozumiem czemu z takim uporem nie przyjmujesz tego do wiadomości i powtarzasz stereotypy.
No i z tym też nie zgodzę się do końca. Jak pisałem przez ponad 10 lat mieszkałem na Dolnym Śląsku. Wrocław kocham tak samo mocno jak Szczecin. Równie piękne miasto, doświadczone wojną. "Wykopki" mówiąc brutalnie odbywają się tam podobnie jak w Szczecinie. Miejscowi konserwatorzy zabytków mają pełną świadomość tego, że to co jest im zgłaszane to jedynie niewielki procent tego, co inwestorzy ujawniają. Oczywiście - jak już ujawnia i da się to wkomponować w obecny rys architektoniczny - to tak się czyni. Uwierz mi jednak, że im dalej od Wrocławia, a nie jest to jedyny rejon w tej części kraju, gdzie w ziemi jest wiele ciekawych rzeczy - tym gorzej dla zabytków. O wiele ciekawszym rejonem od Wrocławia jest Jelenia Góra i jej okolice. Otóż ziemia, a często ściany, stropy starych poniemieckich budynków kryją całe majątki niemieckie, które były tam na gwałt zamurowywane i zakopywane w lutym 1945. Zgłoszeń o ujawnieniu takich znalezisk było tylko kilka przez okres 10 lat. Natomiast powstały profesjonalne firmy, które działając właśnie w "szarej strefie" zawodowo penetrują miejsca, co do których mają rozpoznanie, lub zlecenie potomków niemieckich właścicieli tych dóbr.Andoss pisze:Powinniśmy brać przykład z takich miast jak Gdańsk, Wrocław gdzie przed każdą inwestycją robione są BADANIA a odkryte obiekty często wtapiane są w architekturę powstającego obiektu. A u nas co chwila panika a to bomba i kto ma ją zabrać i za to zapłacić a to pochówki a to średniowieczny mur.
Nie przeczę, że tak się dzieje ale nie można generalizować, rzucasz stereotypami a ja mówię o faktach, liczbach i rzeczywistych zdarzeniach. Sam wielokrotnie miałem do czynienia ze sprawami gdy postępowano w sposób jaki opisujesz i w takich przypadkach jestem za bezwzględnym piętnowaniem takich zachowań i powiadamianiem odpowiednich organów. Takie zachowanie jest PRZESTĘPSTWEM, i podlega ściganiu z urzędu! Już kilku kierowników robót się o tym przekonało, ale problem leży głęboko i nie da się go rozwiązać w ciągu kilku lat. Ale nie generalizujmy, jeżeli jest zawsze tak jak piszesz to powiedz mi dlaczego przy budowie S3 zgłoszono znalezienie 22 żołnierzy niemieckich, w Dąbiu przy budowie zgłoszono znalezienie 6 kolejnych żołnierzy, na Wyspie Chrząszczewskiej zgłoszono znalezienie 12 żołnierzy niemieckich, w Dziwnowie zgłoszono znalezienie jednego żołnierza rosyjskiego, w Jastrowiu zgłoszono znalezienie jednego żołnierza niemieckiego, w Kurowie znalezienie jednego żołnierza rosyjskiego??? I to są liczby tylko z tego roku. Skąd mamy kilkadziesiąt zgłoszeń w ciągu roku odkrycia pochówków właśnie od poszukiwaczy. To nie są mity tylko fakty.mariner pisze:Niestety nie są to stereotypy. Wiesz jak to wygląda? Tak naprawdę? Otóż (o czym już pisałem) gdy w czasie prac polowych , budowlanych, drogowych, leśnych dokona się takiego znaleziska, to nawet CZASEM ktoś powiadomi Policję, czy organ samorządu terytorialnego. I nawet czasem procedura ekshumacji, godnego pochówku (w tle czynności prokuratorskie, czasem IPN) jest wykonywana zgodnie z prawem. Najczęściej jednak, śmiało mogę stwierdzić, że w 80% szczątki są ograbiane z tego co jeszcze może stanowić jakąś wartość, a następnie zakopywane głębiej, albo jak to bywało, zalewane kolejna warstwą asfaltu.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 88 gości