Postautor: Torney » 2 kwie 2005, o 22:03
Yomi taki uchachany, ale nie każdy wie jak to wszystko wyglądało na żywo. Otóż szliśmy sobie ulicą w piękny sobotni poranek, nagle widzę tuż przed nami młode dziewczę. Widzę że Yomi od razu uśmiech od ucha do ucha, pomyślałem, że zaraz się zaczną pytania w stylu "Co robisz wieczorem?" albo "Nie chciałabyś pozwiedzać Grabowa?", a tu szok! Yomi nie spojrzał nawet na dziewczę, rzucił się od razu na biedne zwierzę krzycząc i tupiąc nogami "Ja chcę z nim zdjęcie! Zdjęcie! No zdjęcie, no!". Wyrwał biedaczka z rąk przerażonej dziewojki, ale chwytając aparat wypuścił i zwierzaczka. Biedny futrzak schował się w jakiejś szparze prowadzącej pewnie w podziemia dworca. Ileż było płaczu a zawodzeń dziewczęcia pozbawionego żywej maskotki! Yomi zamknął się wtedy w sobie i udając że on z tym nie ma nic wspólnego począł intensywnie wiązać sznurówki u swych butów. Po godzinie wabienia udało nam się wydostać zwierzątko, ale fotki z Yomasem już się zrobić nie dało. W ten sposób to ja widnieje na fotografii, a Yomi mógł już tylko sobie popstrykać.
Erich-Falkenwaldergesellschaft