Miałem już nie zabierać na ten temat głosu, ale co tam...
Wyobraźmy sobie, zupełnie teoretycznie, taką sytuację:
Dziś w wyniku „obrócenia się koła historii” Polska zajmuje Republikę Czeską z jej stolicą – Pragą. Czy wypada powiedzieć, że „zajęliśmy” lub „zdobyliśmy” Pragę? Nie... To jakoś źle brzmi... Ale przecież możemy powiedzieć, że ją „wyzwoliliśmy”! Dlaczego? To proste, przecież:
1. Kiedyś Pragę zajął Bolesław Chrobry (co z tego że 1000 lat temu...) i włączył ją do Polski.
2. Czechy z Pragą to kraj słowiański, więc mamy wspólne korzenie i „można tu mówić o wspólnym dziedzictwie”
(Pewnie i jakaś wieś o „okolnicowej zabudowie” by się znalazła, co poprawiłoby niewątpliwie jeszcze bardziej samopoczucie żyjących tu w przyszłości Polaków...
).
Tak więc powiedzmy, że Praga „wróciła do macierzy”! Rzućmy hasło „Trzymamy straż nad Wełtawą” lub „My tu nie przyszliśmy, my tu wróciliśmy”... Odbierzmy szablą, co nam obca przemoc wzięła!
Oczywiście, że przytoczone przeze mnie argumenty są bez sensu.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie wysuwa dzisiaj roszczeń do czeskiej Pragi.
Równie dobrze Celtowie mogliby dzisiaj „wyzwolić” Kraków...
Ale uświadommy sobie, że w 1945 roku Polacy używali DOKŁADNIE TAKICH SAMYCH argumentów na rzecz polskości Szczecina! Słowiańskie dziedzictwo i słupy graniczne wbijane w Odrę – jeszcze raz przypomnę – 1000 lat temu!
Dlaczego to nie wydaje się nam bez sensu?
Podobno kiedyś, za „na szczęście minionych” lat (nie wiem czy to prawda, czy tylko dowcip – nie ważne) w jednym z polskich miast nazwano ulicę imieniem „obrońców Monte Cassino”
. Pewnie przez analogię do Obrońców Westerplatte, czy Warszawy. Wynika to pewnie z niedouczenia i ignorancji historycznej decydenta (-ów), ale czy tylko? Jakiś baran który to wymyślił słyszał, że walczyliśmy pod Monte Cassino, ale nie przyszło mu do głowy, że mogliśmy je ZDOBYWAĆ. W nas Polakach-Słowianach zakorzenione jest przekonanie, że walczymy zawsze w słusznej sprawie. Najczęściej się bronimy. A jeśli już atakujemy, to WYZWALAMY, ODBIERAMY (broń Boże nie zajmujemy...), ODZYSKUJEMY. Walczymy „za waszą i naszą wolność”. Ewentualnie „idziemy z odsieczą”. Ponieważ trudno było powiedzieć, że Monte Cassino wyzwoliliśmy (pomijając inne argumenty nie ma tam ani jednej słowiańskiej okolnicówki) a napisać „Zdobywców Monte Cassino” to jakoś nie po polsku.
W imię podobnie pojmowanej politycznej poprawności i dziejowej sprawiedliwości nie przeszło nam Polakom po wojnie przez gardło słowo „zajęcie” czy „przejęcie” NIEMIECKIEGO miasta. Dorobiliśmy do tego ideologię i odkurzyliśmy historię sprzed 1000 lat - Chrobrego, Górę Czcibora, a nawet okolnicówki...
Podsumowując powtórzę jeszcze raz:
1. Szczecin nie był - jak inne miasta "wyzwolone" po wojnie - terenem spornym, przygranicznym, wielonarodowym, nie stykały się tu dwie nacje. Tak można powiedzieć o Gdańsku, miastach Śląska, czy Mazur - tam przed wojną obok Niemców żyli Polacy, nierzadko stanowiąc większość. A Szczecin nie był miastem dwóch narodów, był od wieków NIEMIECKI. I takim go po wojnie dostaliśmy...
2. Niemieckie miasta oczywiście mogły być "wyzwalane spod jarzma faszyzmu". Ale w takim razie WYZWOLONE musiałyby być również Berlin, Hamburg czy Monachium. A nikt nie nazywa (nawet dzisiejsi Niemcy, którym szczególnie powinno na tym zależeć) zajęcia tych miast przez Aliantów "wyzwoleniem".
3. NIE ZAPRZĘGAJMY HISTORII PO TO, ŻEBY UDOWODNIŁA NAM HISTORYCZNE PRAWO DO ZIEM, NA KTÓRYCH BYLIŚMY JAKO POLSKA PRZEZ KRÓTKĄ CHWILĘ, 1000 LAT TEMU, KTÓRE POTEM PRZEZ KILKASET LAT BYŁY ZIEMIAMI CZYSTO NIEMIECKIMI, GDZIE NIE BYŁO LUDZI MÓWIACYCH JAKIMKOLWIEK DIALEKTEM SŁOWIAŃSKIM, GDZIE Z CZSÓW SŁOWIANSKICH NIE OSTAŁ SIĘ KAMIEŃ NA KAMIENIU...
Ten wywołany przeze mnie temat (udało mi się wzbudzić dyskusję, nie ma co...) rozrósł się bardzo, to chyba dobrze. Chyba jednak odeszliśmy trochę od tematu. Przypomnę pytanie: czy Waszym zdaniem można powiedzieć, że Polacy „wyzwolili” Szczecin? Czy my – jako nacja – wróciliśmy do Szczecina? Nie chodzi mi o "wyzwalane spod jarzma faszyzmu". Ani o to co napisał quistrop na końcu swojej wypowiedzi (słowa... słowa... słowa... swoją drogą jesteś/będziesz/byłeś/byłbyś doskonałym studentem – to się nazywa uciec od pytania...). Chodzi mi o odpowiedź w sensie dosłownym.
Bo moim zdaniem „powrót Polski do Szczecina” czy Jego „wyzwolenie” to taki sam bełkot, jak „obrońcy Monte Cassino”.
I jeszcze jedna rzecz: kiedyś za uwagi poddające w wątpliwość polskość Szczecina zostawało się rewizjonistą lub podżegaczem wojennym. A dzisiaj jest się już tylko „infantylnym masochistą”
. Czyli jakiś postęp jest...
Pozdrawiam, szczególnie miłośników Słowiańszczyzny (eh, te okolnicówki...
), staropolskim Darz Bór! - Sławek