Postautor: woti » 12 lip 2004, o 22:59
Nie odpowiadam tak od razu, bo historia jest zbyt długa i nazbyt skomplikowana, aby móc to zmieścić w jednym zdaniu; i nie tylko w Szczecinie są takie fakty:
1/ W średniowieczu w wielu państwach mówiono w danym kraju "nie jego mową"; także mowa polska była na dworach ruskoch, a nawet ROSJI; czy może Was bulwersować, że w pewnym czasie wyższe warstwy angielskie niekoniecznie znały "swój" język, a raczej woleli mówić po fracusku (ha!ha! a tak!)
2/ W średniowieczu prawo magdeburskie szło do nas za osadnikami, którzy napływali na wschód (wtedy nieco tylko pokojowe Drang nach Osten - bo Krzyżacy Polski nie podbili, ale, przy także Polskiej pomocy, całkowicie eksterminowali Prusów)), niosąc ze sobą: kapitały, wiedzę techniczno - organizacyjną, a nieraz po prostu uciekając przed biedą, która groziła im na przeludnionym Zachodzie (przyczyn mogło być więcej). Tu zaś były ziemie mniej gęsto zaludnione, a przyrodniczo wielce obiecujące; tak było na Pomorzu i w rdzennej Polsce.
3/ Napływający Niemcy uzyskiwali od Polskich i Słowiańskich (ptrzcie także na Pomorze, Czechy, Ruś) władców przywileje inne niż ludność rdzenna - nie tylko w miastach, bo i wsie nowolokowane były traktowane lepiej, niż "stare". Zresztą - czasami na "prawie niemieckim" osadzano i lopkowano nie tylko Niemców, bo także przenoszących się (czasem wręcz zbiegłych) np. polskich chłopów. Niemców napływało jednak dużo, można by rzec - zbyt dużo. W takim Szczecinie bardzo szybko, w 2-3 pokolenia zaczęli zamieszkiwać osobną dzielnicę (generalnie wzdłuż południowego muru) i szybko opanowali władzę. Wystarczy poczytać - chyba już w XIII wieku nie dopuszczano do niektórych cechów "Wenetów" znad Odry, którzy zajmowali się cięższymi pracami fizycznymi - mieli mniej "kasy", mniej wiedzy. Czy to wina Niemców - nie, raczej słabość rdzennej ludności słowiańskiej. A możni? - zawsze woleli gadać z tymi, którzy mogli im więcej płacić...
4/ W Szczeinie nie ma takiego "kwitu", ale wiadomo mi, że w Koszalinie patrycjat miasta wydał oficjalny zakaz posługiwania się na targach "wendyjskim". Zapewne racjonalni Niemcy uznali, że już czas, aby "te prostaki" nauczyły się języka kulturalnych ludzi. Kpię? - nie do końca.
5/ Mój dziadek urodził się w Wielkopolsce "pod Wilusiem". Pochodził z biednej rodziny "przydworskiej", ale "polski pan" dał mu stypendium, co pozwoliło mu się jeszcze przed I wojną wykształcić - do 1914 uczył przez dwa lata w wiejskiej szkole. Oczywiście - całe wykształcenie po niemiecku... W czasie I wojny dostał m.in. "Żelazny Krzyż" i awansował do stopnia podporucznika niemieckiej armii (rzadkość, bo Polakom raczej na takie awanse nie pozwalano). Wybuchła rewolucja w Berlinie, w Poznaniu niemiecka Rada Żołnierska wystawiła mu kwit zwolnienia z wojska - szybko poszedł do Postania Wielkopolskiego - kiedy w 1939r. trafił znów w niemieckie ręce, "za karę" siedział w sztolni twierdzy Konigstein (pamiętacie Hrabinę Cosel?). Kilka lat nie widział światła.
6/ Dziadek znał kilka języków, uwielbiał Goethego, pisał "gotykiem"... Kiedy dostał wylewu - pierwsze słowa wypowiedział po niemiecku! A był przecież polskiego uczony od kołyski, był jednym z nielicznych (należy to rozumieć: było ich relatywnie mało) oficerów polskich w 1918r., który poprawnie pisał po polsku!!!!
Mój Ojciec kiedyś (lata 70-te) pojechał z wizytą do NRD - wieczór, wyżerka, kieliszeczki. Języki się rozwiązały i Ojciec coś "koledze" dyrektorowi niemieckiemu powiedział o Dziadku, że tak dobrze (mówił nawet gwarą meklemburską, jeśli chciał) mówi po niemiecku. Co Niemiec na to? Ot, normalka: - To pana Dziadek jest Niemiec, skoro mówi po niemiecku...
7/ Polacy nie zaczęli wojny w 1939roku - na pewno zaczęli ją Niemcy, a wystarczyło przeczytać Main Kampf, aby przewidzieć, że "do tego" (nie tylko wojna - także Holokaust, a później planowano m.in. całkowitą eksterminację Polaków) dojdzie. Wiem na pewno, że polscy oficerowie pisali o tym pisma do Sztabu Generalnego bodajże przed 1936r. Zatem - nie Polacy "wymyślili" tę wojne, ale raczej ją przegrali - kilka razy, aż do 1989r., moim zdaniem. Szleństwo Hitlera - ależ bez kpin!!!!! Niemac cały naród niemiecki poparł ten "sposób życia i zdobycia większej przestrzeni życiowej". Polacy wcale nie chcieli osiedlać się na "Ziemiach Odzyskanych", nie pragnęli opuszczać swoich "małych ojczyzn" na Ukrainie, Litwie, Białorusi. Tak, jak bez pytania Polaków o zdanie Anglicy i Francuzi "sprzedali" nas w 1939r. (patrzcie, Stalin czekał 2 tygodnie na włączenie się w IV rozbiór polski, chyba nie wierzył własnym oczom, że można tak durnie i podle zostawić na lodzie sojusznika), tak samo już w Jałcie i przypieczętowano w Poczdamie - po prostu przesunięto kilkudziesięciomilionowy naród na zachód. Kosztem Niemców - DOKŁADNIE TAK, ale przecież sami na siebie sprowadzili to nieszczęście! czy my, Polacy, mamy eraz się z tego tłumaczyć? Niech Niemcy zapytają Francuzów, Anglików, Amerykanów i Rosjan, czy można odwrócić bieg historii.
8/ Kiedy w 1920r. bolszewicy parli na zachód przez Polskę, także każdą kolejną wioskę i miasto WYZWALALI - spod ucisku kapitalizmu. I chyba dokładnie tak samo wyzwalili Warszawę, a potem Wrocław, Poznań, Szczecin, Berlin...
PODSUMOWANIE:
1/ Polacy, przyszliśmy tu na ziemie ZDOBYTE.NIE niemieckie, bo POMORSKIE (w końcu same Niemcy, w tym i Pomorze, dopiero w XIXw. zostały ZJEDNOCZONE KRWIĄ i ŻELAZEM pod panowaniem Bismarcka (to słowa samego kanclerza). Niech sobie o tym przypomną wszyscy ci, którzy znów chcą zapomnieć o historii. I niech sobie przypomną, że Prusy powstały z kilku żywiołów: Krzyżacko-Niemieckiego, Polskiego, Bałtyjskiego... Ale chyba zawsze z dominacją niemiecką). Jeśli ktoś śmie nam wypominać, już tylko z pozycji "materialnych", no, to proszę o odszkodowanie za śmierć naszych krewnych i znajomych, o majątki, które w wyniku tej wojny zabierano nam nie tylko na wschodzie, za wywózki Polaków ze Śląska i Wielkopolski już w 1939r., kiedy całe grudniowe transporty zostawiano w wagonach w GG (a niech się polaczki ratują sami)... A jeśli Niemcy chcą rewizji granic? - No, to niech pogadają z Rosją, Ukrainą, Litwą, Białorusią - czy zechcą przywrócić stan sprzed 1939r. Czy naprawdę trzeba komukolwiek o tym przypominać?
2/ Ażeby było "po sprawiedliwości" - nie tylko Niemcy mają za sobą taką historę, bo tak naprawdę chyba wszystkie narody. My, Polacy, także zdobywaliśmy Moskwę oraz Pragę, a Chrobry stawiał swoje znaki graniczne na Łabie. Rdzenni Pomorzanie, wraz ze swą kulturą, trzymali się dłużej na Kaszubach, i, o zgrozo, także Polacy próbowali ich wynarodowić. Mieliśmy też takie "doświadczenia" na Ukrainie (pisał o tm m.in. Wańkowicz; znam opowieści, jak Polskie wojsko pacyfikowało Ukraińców przed 1939r., a "akcja Wisła" nie wymaga chyba osobnego omówienia).
3/ Najpiękniej byłoby, gdyby dzisiaj Europejczycy uznali wreszcie, że "jest jak jest i tak musi być". Byłoby naprawdę pięknie, gdyby niektórzy "ziomkowie" przyjeżdżali tu, robili sobie zdjęcia - i wracali za Odrę, bo teraz już TYLKO TAM JEST ICH DOM. Tak samo, jak nasze wycieczki do Lwowa, Kamieńca Podolskiego...
4/ Punkt 3 jest jednak mało realny - jedynym na to lekarstwem jest SILNA POLSKA. Nie zaborcza, lecz po prostu stabilna, pracowita, pewna swego i SZANUJĄCA SAMĄ SIEBIE.
Skończyło mi się fanfarami, ale zawsze było tak, że jeśli sąsiad na granicy był słaby... dlatego nie ma już PRAWDZIWYCH POMORZAN.
Teraz my mamy szansę stać się jakby nimi, Pomorskimi Słowianami, czy jak ich tam zwał: Wenetami, Wenedami, Pomorcami, Sedinami...