...gdy ucichł ostatni wystrzał

Dyskusje na temat powojennego Szczecina.
Awatar użytkownika
TheRed
Posty: 37
Rejestracja: 29 sty 2005, o 15:02
Lokalizacja: urodzony w Szczecinie

Postautor: TheRed » 24 lip 2008, o 19:00

Adamek
Posty: 9
Rejestracja: 3 maja 2007, o 10:47

Postautor: Adamek » 24 lip 2008, o 19:46

Torney pisze:Działania Werwolfu na terenie Szczecina to wymysł propagandy. Wszystko, co robili Niemcy zgrupowani w tzw. "bandach", przypisywano Werwolfowi, mniej więcej na takiej zasadzie, jak na każde obuwie sportowe mówi się "adidasy". Ale jak to pięknie brzmi, gdy w sprawozdaniu napisze się, że dzielni Polacy, z pomocą wielkich przyjaciół z Armii Czerwonej, zwalczyli oddział Werwolfu ;).
Rozumiem,ze można nie nawidzieć Rosjan za to co wyczyniali na okupowaniych terenach,ale nie mogę zrozumieć dlaczego piszesz z ironią "dzielni "Polacy.Ci Polacy walczyli z wrogiem który zagrażał Polakom.Nieważne czy to był Werwolf czy tylko "zwykłe bandy"
Zginąć można było tak samo z jednych jak i drugich rąk.Tym ludziom należy się szacunek.moja wypowiedż na forum sprowokowana została twierdzeniem bagatelizującym działania Niemców.Na tym moją polemikę kończę
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 24 lip 2008, o 20:16

"Dzielni", bo tak musieli (ale i przecież sami chcieli) przedstawiać swój wizerunek w dokumentacji sporządzanej na potrzeby ówczesnej administracji. Musieli ten wizerunek nieco ubarwić - kto by przecież swój trud (choćby rzeczywiście był niewielki) deprecjonował? Należy o tym pamiętać przy lekturze źródeł archiwalnych czy wspomnień z epoki. Podobnie zresztą później pierwsze lata powojennego Szczecina przedstawiali autorzy propagandowych powieści i opowiadań, publikowanych choćby w popularnej serii z tygrysem.

Inna sprawa to kwestia "wroga, który zagrażał Polakom". Chyba nikogo nie dziwi, że te niedobitki, które pozostały w Szczecinie po 26 IV 1945 r. próbowały walczyć z Polakami czy Rosjanami. Niemiec był wrogiem Polaka, kilkaset kilometrów dalej Polak był wrogiem Litwina itp. itd. A z czasem nawet i Polak był wrogiem Polaka. To, co jedni nazywali podziemiem niepodległościowym, inni określali mianem "band" - na Pomorzu, ale i w tzw. centralnej Polsce, czy na dawnych kresach. Taka była powojenna rzeczywistość, każdy walczył o swoje, a czy należy się za to szacunek - to już zależy od tego, w jaki sposób to robił.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
mariner
Posty: 50
Rejestracja: 20 lip 2008, o 08:58
Lokalizacja: Bogislavstraße / Bremer Str. / Mühlenstraße / Hirschberg im Riesengebirge / Greiffenberg / Ratzebuhr

Postautor: mariner » 25 lip 2008, o 14:39

Ok, jasne, rozumiem. Tylko, czy z tych niedobitków, które pozostały na terenie Szczecina rekrutowali się członkowie Werwolfu? Czy też niedobitki zostały skrzętnie przez Rosjan i Polaków wyłapane (chociaż chyba właściwszym byłoby słowo "zlikwidowane", bo jakos nie wierzę, by w odniesieniu do nich górę wzięły postanowienia konwencji międzynarodowych i zwyczajny, słowiański samarytanizm). Czy też niedobitki te "przedarły" się do swoich, lub też zorganizowały sobie jakąś "swoją" wojenkę z według nich "okupantem"?
Adamek
Posty: 9
Rejestracja: 3 maja 2007, o 10:47

Postautor: Adamek » 25 lip 2008, o 21:11

Torney pisze:"Dzielni", bo tak musieli (ale i przecież sami chcieli) przedstawiać swój wizerunek w dokumentacji sporządzanej na potrzeby ówczesnej administracji. Musieli ten wizerunek nieco ubarwić - kto by przecież swój trud (choćby rzeczywiście był niewielki) deprecjonował? Należy o tym pamiętać przy lekturze źródeł archiwalnych czy wspomnień z epoki. Podobnie zresztą później pierwsze lata powojennego Szczecina przedstawiali autorzy propagandowych powieści i opowiadań, publikowanych choćby w popularnej serii z tygrysem.

Inna sprawa to kwestia "wroga, który zagrażał Polakom". Chyba nikogo nie dziwi, że te niedobitki, które pozostały w Szczecinie po 26 IV 1945 r. próbowały walczyć z Polakami czy Rosjanami. Niemiec był wrogiem Polaka, kilkaset kilometrów dalej Polak był wrogiem Litwina itp. itd. A z czasem nawet i Polak był wrogiem Polaka. To, co jedni nazywali podziemiem niepodległościowym, inni określali mianem "band" - na Pomorzu, ale i w tzw. centralnej Polsce, czy na dawnych kresach. Taka była powojenna rzeczywistość, każdy walczył o swoje, a czy należy się za to szacunek - to już zależy od tego, w jaki sposób to robił.
Miałem nie zabierać głosu bo widzę ,że dyskusja do niczego nie prowadzi. Ale niestety sprowokowałeś mnie. Ja nie dziwię się że Niemcy próbowali walczyć o swoje ale dziwię się ,że nie mówi się o tym .Masz pewnie dostęp do materiałów które o tym mówią.Natomiast dziwi mnie fakt ,że działania Polaków są przedstawiane przez Ciebie w sposób ironiczny Masz do tego prawo ale ja też mam prawo do swoich poglądów i mimo wszstko uważam ,że za tę walkę należy im się szacunek.Masz rację ,że przy lekturze dokumentów trzeba zachować krytycyzm.Trzeba jednak starać utrzymać go w pewnych granicach bo inaczej można stać się nieobiektywnym komentatorem.Pozwoliłeś sobie na uwagę o propagandowych powieściach i "tygrysach" sądząc pewnie że stąd czerpię moje wiadomości.Muszę cię rozczarować .Moi rodzice przybyli do Szczecina jako jedni z pierwszych osadników z Poznania.Trochę później Dziadek z Babcią i moi Wujkowie.To od nich mam wiedzę o tych czasach. Być może opowieści te były według Ciebie podkoloryzowane ale czy fakt aresztowania mojego ojca przez UB oraz ucieczka mojego Dziadka z willi na Pogodnie po nocnych napadach nie pozostaje faktem.
PS.mam dużą ilość książek związanych z dziejami Szczecina ale "tygrysa "nie mam Jeśli ktoś wie o jaki tytuł chodzi będę wdzięczny za podanie tej informacji
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 25 lip 2008, o 21:21

Nie przesadzajmy z tą ironią, lekka się pojawiła w jednym z postów, ale temat traktuję bardzo poważnie.

Nigdzie też nie napisałem, że Ty czerpiesz wiedzę z tygrysów - wspomniałem o nich, gdyż sam niedawno taką książkę czytałem (Bogdan Maciejewski, Twarz Wilkołaka, Warszawa 1972).

Co do UB - poznałem historię niejednej osoby, która miała z tą instytucją do czynienia i absolutnie nie ma to nic wspólnego z tym, o czym m.in. pisałem w postach poniżej, czyli koloryzowaniu, bo to robiła przede wszystkim druga strona.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Rafael_3D
Posty: 48
Rejestracja: 5 cze 2005, o 22:43
Lokalizacja: Doncaster S.Yorkshire

Postautor: Rafael_3D » 26 lip 2008, o 14:32

TheRed podał już linka do źródła, w którym czytamy:
Na Pomorzu Szczecińskim podziemie pohitlerowskie na czele z Werwolfem nie było ani zbyt liczne, ani też nie znajdowały się tam ważniejsze jego ośrodki dyspozycyjne, ale dzięki dobremu przygotowaniu ludzi i zaplecza stało się dosyć groźne. W swojej agitacji propagandowej wykorzystywało powszechnie znany fakt tymczasowości rozwiązania granicznego w okolicach Szczecina, budząc w miejscowej ludności nadzieję na pozostanie tych terenów w granicach państwa niemieckiego. W pięć dni po przekazaniu miasta z rąk radzieckich w polskie, czyli 10 lipca 1945 r., została wyznaczona tymczasowa linia demarkacyjna, która pod administracją niemiecką pozostawiła, m.in., czwartą część samego Szczecina. W mieście i okolicach, ciągle zamieszkałych w ogromnej większości przez Niemców, mnożyły się podpalenia ważnych strategicznie obiektów i zbrojne ataki na mniejsze grupy polskie. Spektakularnym wręcz sukcesem Werwolfu było spalenie jedynego mostu kolejowego przez Odrę, łączącego obie części Szczecina. Podobnie, wskutek nieustannych ataków, niemożliwym było korzystanie latem 1945 r. z ważnej kolejowej stacji podmiejskiej Gumieńce.

Postanowienia XII rozdziału Układu Poczdamskiego z 2 sierpnia 1945 oraz późniejsze umowy przyniosły definitywne ustalenie granic północnych i zachodnich Polski. Co więcej, decydują też o wysiedleniu wszystkich Niemców od lutego 1946 r., z utraconych przez III Rzeszę ziem. Wszystko to jednak w niewielkim stopniu wpłynęło na bieżącą aktywność podziemia pohitlerowskiego. 4 października 1945 r., wracający z podpisania szczegółowych umów ostatecznie likwidujących w okolicach Szczecina administrację niemiecką, polski prezydent miasta oraz pełnomocnik rządu na Pomorze Zachodnie, tylko cudem uszli z życiem z zasadzki przygotowanej przez oddział Werwolfu. Do walki, oprócz sił milicji i Urzędu Bezpieczeństwa, musiało zostać zaangażowane wojsko. Do obsadzenia Pomorza Szczecińskiego sformowano specjalnie 12 Dywizję Piechoty.

Militarne wysiłki sił polskich w eliminacji niemieckich grup podziemnego oporu powoli zaczęły przynosić efekty: pod koniec roku udało się zlikwidować Polakom nadzwyczaj aktywną grupę zbrojną na pełnej jeszcze Niemców wyspie Wolin, oraz oddział płetwonurków w Świnoujściu, gdzie wcześniej zdołali oni dokonać licznych zniszczeń w tamtejszym strategicznie ważnym porcie.

Z początkiem 1946 r. rozbito niemieckie oddziały leśne już ostatecznie (głównie dzięki trwającej równolegle akcji wysiedlania), co nie oznaczało jednak, że walka ustała. Polacy w dalszym ciągu ponosili straty, co dotyczyło szczególnie żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza, które objęły służbę w listopadzie 1945 r. Również dotkliwe były straty materialne – np. w wyniku ścięcia przez sabotażystów niemieckich prawie wszystkich słupów trakcji elektrycznej w powiecie myśliborskim, został on na dłuższy okres pozbawiony prądu.
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 26 lip 2008, o 16:14

TheRed nie linkował żadnych źródeł, tylko wikipedię - proponuję wznieść się nieco ponad tego typu informacje, jeśli ma być jakakolwiek dyskusja.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Rafael_3D
Posty: 48
Rejestracja: 5 cze 2005, o 22:43
Lokalizacja: Doncaster S.Yorkshire

Postautor: Rafael_3D » 26 lip 2008, o 16:33

Torney pisze:TheRed nie linkował żadnych źródeł, tylko wikipedię - ...
...oczywiście masz rację.
Linki do źródeł pewnie też :)
(no offence)
pozdr.
Awatar użytkownika
TheRed
Posty: 37
Rejestracja: 29 sty 2005, o 15:02
Lokalizacja: urodzony w Szczecinie

Postautor: TheRed » 26 lip 2008, o 20:26

Wiem, że to nie na temat, ale!
Po pierwsze w dyskusjach, nie zawsze biorą udział profesjonaliści, profesorowie, znawcy i historycy ale zdarzają się tacy laicy jak ja.
Po drugie wikipedia stanowi jakąś zupełnie podstawową informację którą można w jakiś sposób poprawiać. Jest często bazą do zrozumienia zawiłych tematów (zaczynem).
Po trzecie, wydawało mi się, że części z tych info nie ma w tym temacie.
Po czwarte, jeżeli zaczynamy już jakiś temat w jednym poście to starajmy się wypełniać go do końca pod jednym tytułem tak aby nie zaśmiecać niepotrzebnie forum.

Po piąte od razu chcielibyście, tajne dane z tajnych archiwów. a tak się nie da! trzeba czasu i wielu godzin rozmów a nawet małe niepozorne zdanie w wikipedi może czasami wiele pomóc. Trochę pokory... bo wiele możecie pominąć.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Fitek-69
Posty: 1109
Rejestracja: 2 mar 2005, o 15:43
Lokalizacja: Hohenkrug/Buchholz
Kontakt:

Postautor: Fitek-69 » 26 lip 2008, o 23:57

To nie moja działka (sorki za wtrącenie), mam na myśli tę stronę Odry. Odnośnie wcześniejszych postów. Pierwszym powojennym Burmistrzem Szczecina (strona Niemiecka) został Erich Spiegel, popierany przez Komendanta Wojennego miasta, było to chyba 3.05.1945 roku(proszę o poprawienie, jeżeli się mylę), był nim do do końca kwietnia. Później był P. Zaremba. Co wszystkim wiadomo. Po nim posadę Burmistrza objął Erich Wiesner (aprobata komunistów i Fiedotowa). Był święcie przekonany że ta część Szczecina (lewa) będzie Niemiecka. Po 5 lipca - porażka i po 6 sierpnia posada w mieście Schwerin. Dlaczego to piszę, gdyż w mieście, gdzie komendantem miasta i prawdziwym władcą był Fiedotow, do tego gdy władzę sprawował niemiecki komunista i 100 zaufanych funkcjonariuszy, to gdzie tu mowa o "Wilkołakach". Odnośnie jednostek, które przebijały się na drugą stronę Odry, żadna (udokumentowane) nie chciała się rzucać w oczy, w odróżnieniu od band szabrowniczych (przykładowo banda 40 osobowa, działająca w okolicy Dąbia, jeszcze w 1946 roku). Jedyną zagadką na Prawobrzeżu, jest podpalenie 6-ciu budynków w Zdrojach w 1945 roku, mimo zgromadzenia wszystkich mieszkańców w jednym budynku, przez dwie doby i czterech posterunków na ulicy Bat. Chłopskich. Cała ta akcja, spaliła na panewce, gdyż w tym czasie spalono budynek vis vis dzisiejszej pizzerii (dawny Robotnik).

Źródło: Bundesarchiv - Koblenz
Wspomnienia pierwszego Burmistrza gminy Czanowo
Wspomnienia Komendanta Wojennego miasta Stary Dąb

Pozdrawiam
[url=http://www.prawobrzeze.eu/galeria]JEDYNA GALERIA PRAWOBRZEŻA[/url]
Awatar użytkownika
TheRed
Posty: 37
Rejestracja: 29 sty 2005, o 15:02
Lokalizacja: urodzony w Szczecinie

Postautor: TheRed » 27 lip 2008, o 21:33

Dziadek jako jeden z wielu pierwszych przybył tu z Wielkopolski i jako młody ambitny służył w Straży Pożarnej. Z moich rodzinnych dziadkowych opowieści, mogę przytoczyć na życzenie opowieść o tym jak zginął strażak wezwany do pożaru (ale chyba każdy tą opowieść zna). Wiem także, że Pogodno ze względu na swą specyficzną zabudowę i bogactwa domów było bardzo niebezpieczne. Dużo szabrowników jak i niedobitków (tam zginął ten ś.p. strażak).
Dziadek użył kiedyś dawno takiego wyrażenia:" pamiętam, że w puszczy działały właśnie bandy Verwolfu:, lecz wydaje mi się, że myślał bardziej chyba wtedy o partyzantach niż o prawdziwym Verwolfie. Nie mogę już niestety sprawdzić tyego info...
Pozdrawiam
Thered
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 27 lip 2008, o 21:43

Jeśli owym strażakiem był Teofil Firlik, to zginął w wypadku samochodowym na skrzyżowaniu Jagiellońskiej i al. Piastów.
Erich-Falkenwaldergesellschaft
Awatar użytkownika
TheRed
Posty: 37
Rejestracja: 29 sty 2005, o 15:02
Lokalizacja: urodzony w Szczecinie

Postautor: TheRed » 28 lip 2008, o 08:56

Nie kolego, troszkę bardziej drastycznie...
Pozostawię to bez komentarza.

Po raz ostatni na tym forum zamieszczam komentarz i link:
http://www.straz.szczecin.pl/kronika.htm
.... ale pewnie i to wyda się zbędne.

Kończę i pozdrawiam wszystkich prawdziwych miłośników Szczecina.
Awatar użytkownika
Torney
Posty: 8630
Rejestracja: 16 wrz 2004, o 13:57

Postautor: Torney » 28 lip 2008, o 09:51

Kolego, jeśli dla Ciebie zderzenie z radziecką ciężarówką nie jest wypadkiem samochodowym, to rzeczywiście nie warto komentować.

A o Firliku pisała Monika Adamowska w pierwszej części "Z Archiwum Sz." - polecam.
Erich-Falkenwaldergesellschaft

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 30 gości

cron