Hmmm. Cieszę się, że nadając ten temat wywołałem dyskusję...
Generalnie trzeba się zgodzić z tym co napisał kk. Szczecin przez dobrze ponad 600 lat był miastem niemieckim (niemieckojęzycznym), a krótkotrwałe panowanie innych nacji (nie tylko Szwedów - jakiś czas byli tu przecież np. Francuzi) nic nie zmienia.
Nikt dzisiaj nie powie, że Warszawa w 1943 była niemiecka, a Bagdad w 2004 jest amerykański.
Pozwolę sobie jednak na małą polemikę...
Już od dawna nikt w oficjalnych wypowiedziach nie używa słowa "wyzwolenie" w odniesieniu do Szczecina.
Oj, używa się... A nawet jak nie w języku oficjalnym, to w nieoficjalnym na pewno. Prasa, radio, telewizja, internet. Żeby daleko nie szukać odsyłam do
http://www.sedina.pl/modules.php?op=mod ... =0&thold=0 (10 wers od góry
). Przede wszystkim jednak "wyzwolenie" funkcjonuje na ulicy, w tzw. społeczeństwie. Gdyby przeprowadzić w Szczecinie sondę co stało się 26 kwietnia 1945, to połowa nie wiedziałaby w ogóle o co chodzi, a połowa powiedziałaby, że wyzwolenie...
weźmy chociażby pod uwagę lokację na prawie magdeburskim
Oczywiście co do narastania wpływów niemieckich masz rację, jednak samo prawo magdebuskie nie ma tu chyba znaczenia. Na tym samym prawie lokowano Poznań, Kraków, a nawet Lwów. I setki innych miast w Polsce i w Europie. Akurat wtedy, gdy lokowano Szczecin wpływy słowiańskie były jeszcze bardzo silne.
W XVIIIw. Szczecin nie stał się więc niemieckim miastem, bo takim już był od dawna, możemy jedynie mówić o tym, iż stał się pruski.
Co do tego pełna zgoda. Tu właśnie chyba tkwi główny problem. Szczecin nie był - jak inne miasta "wyzwolone" po wojnie - terenem spornym, przygranicznym, wielonarodowym, nie stykały się tu dwie nacje. Nie był, jak to się dzisiaj mówi "tyglem narodów". Tak można powiedzieć o Gdańsku, miastach Śląska, czy Mazur - tam przed wojną obok Niemców żyli Polacy, nierzadko stanowiąc większość. A Szczecin nie był miastem dwóch narodów, był od wieków NIEMIECKI. I takim go po wojnie dostaliśmy...
Pojęcia polskość możemy używać w odniesieniu do Szczecina jedynie w okresie po 1945r. O wcześniejszych czasach uprawnionym byłoby jedynie mówienie o słowiańskich korzeniach.
Oczywiście zgoda, ale słowiańskie korzenie nie sankcjonują i nie usprawiedliwiają naszej tu obecności, co przez powojenne lata starała się udowodnić nam historia (może lepiej: propaganda). Gdyby dzisiejsza Polska miała sięgać granic Słowiańszczyzny, to nie tylko Wołogoszcz (Wolgast) i Strzałowo (Stralsund), ale i Lubeka czy nawet Berlin byłyby polskimi miastami.
Oczywiście, że nie można mówić o Szczecinie ani Pomorzu Zachodnim inaczej niż "polski/polskie".
Szczecin jest miastem NALEŻĄCYM DO POLSKI (administracyjnie, politycznie), co do tego nie ma sporu i chyba nikomu przy zdrowych zmysłach nie przyjdzie do głowy żeby to zmieniać. Ale czy Szczecin jest miastem POLSKIM? Czy jedynym kryterium jest narodowość zamieszkującej tu dzisiaj ludności? Jeśli tak, to o polskości Szczecina decyduje fakt wypędzenia stąd 60 lat temu tysięcy Niemców. Nie chcę się wdawać w dyskusję, czy było to moralnie słuszne czy nie. ALe wywalono stąd ludzi, którzy często kochali to Miasto tak jak my dzisiaj (jak patrzę na stare zdjęcia, to wydaje mi się, że kochali Je bardziej...). Część z nich jeszcze żyje. Czy dla nich Szczecin jest polski? A czy dla nas Lwów jest ukraiński?
Z reguły bywa tak, że każdy naród stara się pisać swoją historię tak, by układała się w logiczny ciąg, co rodzi konieczność licznych uproszczeń, czy wręcz przeinaczeń.
Już na koniec: wydaje mi się, że każdy NARÓD pisze swoją historię tak, żeby było mu wygodnie. Tak było, jest i będzie. Dlatego nie jest dobrze, jak naród pisze swoją historię. Lepiej, jak ktoś patrzy z boku chłodnym okiem. Ostatnio zaczytuję się (wiem, że nie tylko ja) w Normanie Davies'sie - potrafi on spojrzeć na nas z boku... Może kiedyś napisze historię Szczecina?
Uff... Chciałem wywołać krótką, akademicka dyskusję "wyzwolenie" czy "zdobycie", a narobiło się...
Pozdrawiam. Sławek