A pamiętacie drodzy moi, że był jeszcze jeden "pasztecik"? Nie pamiętam nazwy, ale mieścił się po lewej stronie ul. Wielkiej, "pod arkadami", tuż przed wjazdem na Bramę Portową. (Sorki za takie określenie lokalizacji, ale pamiętajcie, że moje wspomnienie Szczecina zatrzymało się na 1990 r.). Funkcjonował tam przez całe lata. Z tego co pamiętam, zniknął jakoś tak pod koniec jedynej, słusznej, ludowej demokracji.
Do dziś pamiętam tamten smak, zapach, do tego kubek gorącego barszczyku.....
Pomieszczenie niewielkie, miejsca stojące (cholera, tak mi się przynajmniej zapamiętało), a kubeczki porcelanowe, proste, jak w stołówce. Ech.... To se ne vrati...
Bywałem częstym gościem, rzec można bywalcem, jak miałem 8-10 lat. Niedaleko, w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej na ul. Podgórnej pracowała moja mama. Pasztecik był odwiedzany, w drodze na Bramę Portową, gdzie po pracy spotykała się z tatą, przy "grzybku", w którym kupowali bilety miesięczne. A potem podróż tramwajem linii nr "3" na ul. Krasińskiego, drewniane krzesełka, kasowniki...