Zapowiedziana ekshumacja odbyła się w piątek (28 sierpnia) na Cmentarzu Centralnym. Licznie zaproszeni dziennikarze – telewizyjni, radiowi i prasowi, obserwowali to wydarzenie. Przeglądając ich relacje można dojść do wniosku, że działali w dużym pośpiechu. Poszczególne publikacje różnią się między sobą w szczegółach, a niektóre informacje są nieścisłe lub błędne. Nawet podawane liczby poszukiwanych grobów są różne u różnych autorów.
Wobec tego, skoro nasza „Sedina” ma ambicję rzetelnego gromadzenia wiedzy dotyczącej historii Szczecina – tej najnowszej i tej sprzed 60 lat, dziś napiszę o tym co kilka dni temu działo się na Cmentarzu. Za jakiś czas (jak dotrę do wszystkich dostępnych archiwaliów) spróbuję napisać artykuł o procesie, który odbył się w Szczecinie w sierpniu 1948 roku.
Do ekshumacji doszło z inicjatywy szczecińskiego Oddziału IPN. Wykonawcami byli specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej PAM. Na cmentarz dotarli też przedstawiciele rodziny jednego z pochowanych tam żołnierzy, Zenona Łozickiego.
Piątkowa ekshumacja miała dotyczyć pięciu członków grupy B.O.A., działającej w strukturach W.i N. Byli to: Wacław Borodziuk, Waldemar Klimczewski, Edward Kokotko, Edward Kosieradzki, Zenon Łozicki (choć relacja prasowa z sierpnia 1948 r. mówi o 6 wyrokach śmierci i wymienia jeszcze jedną osobę, która w rzeczywistości przeżyła). Zostali oni straceni w Szczecinie wyrokiem ówczesnego sądu wojskowego w dniu 4 grudnia 1948 roku. Pochowano ich 6 grudnia bez udziału rodzin na ówczesnych obrzeżach Cmentarza Centralnego. Rodziny pomordowanych (chyba nie wszystkich) docierały na miejsce pochówku dopiero po około 10 dniach. Groby nie były uformowane, nie miały też krzyży ani innych oznaczeń tożsamości pochowanych tam osób. Jeden z grabarzy wskazał rodzinie grób Zenona Łozickiego i od tego momentu, aż do dnia ekshumacji, mogiła ta miała krzyż z nazwiskiem zmarłego. Do roku 1998 oznaczony nazwiskiem był także grób Waldemara Klimczewskiego. Nie wiadomo jak rodzina tego żołnierza ustaliła miejsce pochowania. Pozostałe mogiły prawdopodobnie nie były oznakowane nazwiskami, choć ustawiono na nich krzyże. Ponieważ groby te nie figurowały w oficjalnej księdze cmentarnej, rodzinom nigdy nie udało się uzyskać możliwości wniesienia opłat cmentarnych ani zgody na postawienie pomników nagrobnych. W 1998 roku dwa groby: Waldemara Klimczewskiego i sąsiednia bezimienna mogiła, zostały zlikwidowane. Na miejscu W.Klimczewskiego dokonano pochówku innej osoby, a w miejscu bezimiennego grobu ustawiono ławeczkę. Pozostałe trzy groby o lokalizacji wyznaczonej przez rodzinną tradycję dotrwały do dnia ekshumacji.
Ekshumację rozpoczęto od jednej z bezimiennych mogił. Zamieszczone w prasie zdjęcia i przekazy telewizyjne zawierają obraz wnętrza tego właśnie grobu. Wyniki pracy ekspertów z Zakładu Medycyny Sądowej przyniosły pierwsze zaskoczenie (fakt ten umknął uwadze dziennikarzy). Osoba pochowana w tym grobie okazała się kobietą, która zmarła według wszelkiego prawdopodobieństwa w szpitalu, bo stwierdzono ślady wykonanej lekarskiej sekcji zwłok. Jednak praca wykonana przez ekipę ekshumacyjną przy tym grobie nie poszła na marne. Jej wyniki pozwoliły zweryfikować dane posiadane przez IPN. Pracownicy IPN przygotowując ekshumację, dotarli do starej dokumentacji cmentarnej, jednak wydawała się ona nieprecyzyjna w konfrontacji z informacjami podawanymi przez rodzinę Zenona Łozickiego. Teraz, po skorygowaniu błędnej numeracji rzędów i po uwzględnieniu wyników pierwszej ekshumacji nagle prawie wszystko zaczęło się zgadzać. Prawie wszystko – bo tylko grób W.Klimczewskiego „był na miejscu”. Pierwsze dwie pozornie bezimienne mogiły okazały się nie związane ze sprawą. Grób uważany dotąd za miejsce spoczynku Zenona Łozickiego najprawdopodobniej jest mogiłą Wacława Borodziuka. Sąsiednie miejsce, na którym według tradycji nie było grobu, bo od około 50 rośnie tam tuja, jest najprawdopodobniej miejscem pochówku Edwarda Kokotko. Przystąpiono do odsłonięcia grobu W.Borodziuka. Wyniki tego działania pozwoliły ustalić, że spoczywają tam zwłoki mężczyzny, którego czaszka nosi ślad postrzału metodą katyńską. Zmarły nie zginął przed plutonem egzekucyjnym, zabito go strzałem w tył głowy.
Po tym odkryciu zapadła decyzja – szukamy pod ławeczką! Według starej dokumentacji powinien tam być grób Zenona Łozickiego. Jednak znowu niespodzianka – pod ławeczką ekipa badawcza natknęła się na bardzo grube korzenie jakiegoś nieistniejącego już drzewa. Czyżby znowu błąd? Po długiej, ciężkiej pracy, na głębokości około 1,5 m pojawiają się jakieś śmieci (m.in. resztki starego roweru!). A więc ktoś tu kiedyś kopał. Wreszcie ukazują się pierwsze fragmenty kostne. Podobnie jak w przypadku grobu Wacława Borodziuka, ułożenie kości wskazuje, że przed wielu laty miał miejsce tzw. „wkop rabunkowy”. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych hieny cmentarne bezkarnie grasowały po Centralnym. Wszystko wskazuje na to, że w tym przypadku rabusie poszukujący złotych zębów nie dotarli do czaszki – rozrośnięte korzenie drzewa zniechęciły ich. Fachowcy z Zakładu Medycyny Sądowej nie zniechęcili się. Wykonując podkop pod korzenie dotarli do czaszki, a właściwie do jej wielu fragmentów. Staranne oględziny wyjaśniły powód takiej sytuacji. Ta czaszka została rozkawałkowana dwoma pociskami. Może po strzale w potylicę, umierający dawał jeszcze oznaki życia. Oprawca odwrócił więc go na wznak i strzelił jeszcze raz od przodu. Może było jeszcze inaczej. Prowadzący ekshumację specjalista był w stanie tylko wytyczyć tory pocisków.
Przeprowadzenie dalszych ekshumacji będzie utrudnione. Aby dotrzeć do grobu Edwarda Kokotki, konieczna jest zgoda władz Cmentarza na wycięcie starego drzewa. Jeszcze delikatniejsza jest sprawa ekshumacji Waldemara Klimczewskiego. Jeśli w 1998 roku postąpiono zgodnie z procedurami, jego ciało winno spoczywać pod trumną pochowaną w tym miejscu przed jedenastu laty. Czy rodzina tego zmarłego wyrazi zgodę na ingerencję w tej mogile?
Nie wiem także czy powiodły się poszukiwania grobu piątego straconego żołnierza – Edwarda Kosieradzkiego.
Szczeciński Oddział IPN planuje, po zakończeniu wszystkich ekshumacji i po dokonaniu niezbędnych badań w Zakładzie Medycyny Sądowej PAM, pochować żołnierzy B.O.A. z należnymi honorami wojskowymi w dniu 4 grudnia br., w rocznicę ich stracenia. Czy uda się plan zrealizować?
PS: Wstyd się przyznać, ale nie wiem jak złączyć do tego postu zdjęcia. Jeśli dostanę podpowiedź to dokleję obrazki.