Busol pisze:Nie kwasic - pracowac...
A jak ktos chcialby nas zrehabilitowac w dicovery to oglaszm konkurs na dostarczenie mi kontkatu emailowego do kanalu "tvn discovery historia"
Cel ambitny ale najpier potrzeba mi emaila - jak ktos namierzy ew zdobedzie - prosze na priv
PS. Intersuje mnie tylko email...
Miało iść na zagadkę literacką, ale za łatwo można znaleźć odpowiedź czyje to słowa .Szczecin to wspaniałe miasto. Mieszkałem tam w latach 90. podczas nigdy nie ukończonych studiów (...). Myślę, że nadal mam tam wielu dobrych kolegów i koleżanek. Do dzisiaj jestem sympatykiem Pogoni, zawsze też chętnie wypiję zimnego Bosmana.
Na pewno w Szczecinie dużo się działo, szczególnie - jakby to powiedzieć - pod powierzchnią czy w tle wydarzeń publicznych, bo to nie jest/nie była taka kultura alternatywna jak np. w Krakowie, tylko coś bardziej osobistego i nieudokumentowanego przez lokalny dodatek do „Gazety Wyborczej". Mi się wszystko bardzo podobało, uczestniczyłem w wielu ciekawych imprezach i inicjatywach albo spontanicznych, albo takich, których autorzy nie zadbali, żeby je jakoś specjalnie rozpropagować. Może wyobcowani studenci z Reska, Trzebiatowa i Nowogardu lubili narzekać, że „Szczecin to pustynia, na której nic się nie dzieje", ale ja się nigdy nie nudziłem. Chociaż rozumiem, że ktoś kto liczył na zalew ofert rozrywki zapewnionej przez wykwalifikowanych kaowców, mógł czuć się nieco rozczarowany
Twórca Zentro, Dentro, Jana Dzbana i @linki trafnie określił Szczecin w przeciwieństwie do paskudnej dziewczyny z pociaguTorney pisze:Wracając do tematu poruszonego przez Yossiego, taki cytacik:
Miało iść na zagadkę literacką, ale za łatwo można znaleźć odpowiedź czyje to słowa .Szczecin to wspaniałe miasto. Mieszkałem tam w latach 90. podczas nigdy nie ukończonych studiów (...). Myślę, że nadal mam tam wielu dobrych kolegów i koleżanek. Do dzisiaj jestem sympatykiem Pogoni, zawsze też chętnie wypiję zimnego Bosmana.
Na pewno w Szczecinie dużo się działo, szczególnie - jakby to powiedzieć - pod powierzchnią czy w tle wydarzeń publicznych, bo to nie jest/nie była taka kultura alternatywna jak np. w Krakowie, tylko coś bardziej osobistego i nieudokumentowanego przez lokalny dodatek do „Gazety Wyborczej". Mi się wszystko bardzo podobało, uczestniczyłem w wielu ciekawych imprezach i inicjatywach albo spontanicznych, albo takich, których autorzy nie zadbali, żeby je jakoś specjalnie rozpropagować. Może wyobcowani studenci z Reska, Trzebiatowa i Nowogardu lubili narzekać, że „Szczecin to pustynia, na której nic się nie dzieje", ale ja się nigdy nie nudziłem. Chociaż rozumiem, że ktoś kto liczył na zalew ofert rozrywki zapewnionej przez wykwalifikowanych kaowców, mógł czuć się nieco rozczarowany
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 61 gości